czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział 13

*Oczami Zayna

Nowa dziewczyna Zayna Malika?!

Od paru dni, Zayn Malik ze znanego nam wszystkim brytyjskiego zespołu One Direction, widziany był w towarzystwie pewnej blondwłosej dziewczyny. Co najgorsze nie była to Perrie Edwards z Little Mix! Para obdarowywała się wzajemnie słodkimi uśmiechami. Czyżby na to wszystko, miała wpływ duża liczba, dzielących ich kilometrów? Dla przypomnienia dodamy, że pan Malik znajduje się teraz w Los Angeles, gdzie z resztą swoich przyjaciół pracują nad nową płytą Take Me Home, która ukarze się jesienią. 
 

          Nad moim ciałem zawładnęły nerwy i strach. Każdy kolejny sygnał, dłużył się w nieskończoność. Czułem jak moje serce przyśpieszyło tempa pracy. Patrząc jednoczenie na trzymaną w drugiej ręce gazetę, oglądałem znajdujące się tam zdjęcia, moje i Rosalie, które musiały zostać zrobione od razu po przyjeździe do Los Angeles. Jak zwykle potrafili zrobić z igły widły.
- Cholera! – zakląłem głośno, rzucając swoim telefonem o łóżko. Z każdym kolejnym nieudanym połączeniem, denerwowałem się coraz bardziej. Zacząłem chodzić w kółko po swoim pokoju, gorączkowo rozglądając się na wszystkie, możliwe strony.
- Co się dzieje Zayn? – spytał Louis, ni stąd, ni z owąd, zjawiając się w moim pokoju. Powoli przysiadł się na kraju mojego łóżka. Przez cały czas czułem na sobie jego wzrok. Powoli podchodząc w stronę, gdzie siedział mój przyjaciel, ściągnąłem z szafki nocnej dzisiejsze wydanie gazety i podałem je Tomlinsonowi.
          W pomieszczeniu przez dłuższą chwilę panowała cisza. Louis spoglądał to na mnie, to na trzymaną w obu dłoniach gazetę.
- Powiedz coś. – powiedziałem błagalnie, patrząc na przyjaciela. Chłopak wziął głęboki oddech.
- Czujesz coś do Rosalie? – spytał prosto z mostu. Momentalnie spuściłem wzrok.
          Milczałem. Nie wiedziałem co mam teraz powiedzieć. Oczywiste było to, że Ros była dla mnie kimś ważnym. Kochałem ją. Jednak problem polegał na tym, że Perrie nie była mi obojętna. Stałem teraz na rozstaju dróg, gdzie jedna prowadziła do szczęścia. Mojego szczęścia.
- Tak. – odpowiedziałem. – Ale do Perrie też. – dodałem po chwili.
          Usłyszałem kroki, które z każdą chwilą stawały się głośniejsze. Poczułem ciepłą dłoń mojego przyjaciela, na moim ramieniu. Spojrzałem na niego błagalnie. On jedynie uśmiechnął się i wzruszył ramionami.
- Nie możesz kierować się zdaniem ani moim, ani reszty, tylko swojego serca. – poinformował mnie, cały czas patrząc w moje czekoladowe tęczówki. – One w tym przypadku, wie najlepiej. – dodał i wyszedł z mojego pokoju, zostawiając mnie samego.
          Stojąc pod mahoniowymi drzwiami, przez chwilę zawahałem się, czy to aby na pewno dobry pomysł, by pójść do Rosalie. Nie miałem jednak wyjścia. Musiałem sobie wszystko z nią wyjaśnić. Biorąc głęboki oddech, zapukałem do środka.
          Dzisiejszego dnia, każde oczekiwanie dłużyło się w nieskończoność, doprowadzając mnie tym do szału. A co jeśli ona nie chce mnie widzieć? Pomyślałem. Nagle usłyszałem dźwięk otwieranego zamka od drzwi wejściowych.
- Cześć Zayn. – przywitała mnie Jessica, pojawiając się w progu. Uśmiechnęła się do mnie szeroko, co odwzajemniłem.
- Cześć Jess. Jest może Rosalie? – spytałem od razu. Nie chciałem tracić ani chwili, gdyż czas w zaistniałych okolicznościach był na wagę złota.
- U siebie w pokoju. – odpowiedziała i wpuściła mnie do środka.
          Idąc krętymi schodami na piętro, myślałem co mam jej powiedzieć. Potrzebowałem jakiegoś znaku, którą z nich mam wybrać. Z Perrie byliśmy szczęśliwą i darzącą się miłością parą, jednak kiedy spotykałem się z Rosalie było podobnie. Czemu otaczają mnie same cudowne dziewczyny?!
          Pukając w drzwi prowadzące do pokoju Rosalie, nie czekając na odpowiedź, uchyliłem je i wszedłem do środka. Dziewczyna stała koło szafy z ubraniami, szukając w niej czegoś.
- Hej Zayn. – przywitała mnie.
- Cześć. – odpowiedziałem, blado się uśmiechając. – Rosalie musimy porozmawiać. – oznajmiłem. Dziewczyna spojrzała na mnie z pytającym wyrazem twarzy. – Zaraz wszystkiego się dowiedz. – dodałem.
          Powoli podchodząc w stronę łóżka, usiadłem na jego skraju. Delikatnie poklepałem miejsce obok siebie, dając znak by usiadła obok mnie. Dziewczyna niepewnie, podeszła bliżej i zajęła wskazane przeze mnie miejsce. Przez chwilę w pomieszczeniu panowała głucha cisza. Rosalie bacznie mi się przyglądała, czekając na to, co miałem jej dopowiedzenia.
- Zgadnij kto pojawił się w dzisiejszym wydaniu gazety. – powiedziałem z udawaną radością. – My! Ty i ja. – oznajmiłem, nie czekając na jej odpowiedź. – Zrobili z ciebie moją dziewczynę, z którą zdradzam Perrie. – dodałem po chwili. Blondynka nic nie powiedziała. – A najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie odbiera moich telefonów.
- Zayn wszystko się jakoś ułoży. – powiedziała niepewnie. – Skoro jesteście parą, to na pewno macie do siebie zaufanie, a poza tym ona też jest sławna, więc wie jak to jest z prasą. – dziewczyna próbowała mnie jakoś pocieszyć.
- Nie chodzi mi o to. Nie odbierane telefony idzie jakoś wytłumaczyć. Prasę też, bo oni piszą to co chcą, a nie to, co jest prawdą.
- To o co? – spytała.
- O to, że nie wiem, która z was jest dla mnie ważniejsza. – powiedziałem na jednym wdechu.
- Zayn… – dziewczyna już chciała coś powiedzieć, jednak wszedłem jej w słowo.
- Taka jest prawda. – oznajmiłem, patrząc w jej brązowe tęczówki. Dziewczyna momentalnie spuściła wzrok, wbijając go w swoje place u stóp.
- Teraz tylko tak ci się wydaje. – odpowiedziała.
- Zapomniałaś już jak było, kiedy razem chodziliśmy? – spytałem, wstając z łóżka i stając naprzeciwko siedzącej dziewczyny. – Było nam dobrze.
- Właśnie. Było. – powiedziała i spojrzała mi w oczy. – To już nie wróci.
- Mówisz tak tylko dlatego, że się boisz. Ja się nie poddam i będę walczył. – oznajmiłem i szybko wyszedłem z jej pokoju, nie dając dojść jej do głosu.




*Oczami Scarlett

           Dookoła otoczona byłam pięknymi widokami miasta aniołów, które doskonale było widać stojąc na balkonie, jednego z drapaczy chmur. Czując delikatny, letni wiatr uderzający o moją twarz i rozwiewający moje włosy, napawałam się wspaniałymi widokami. Próbowałam skupić na tym całą moją uwagę, jednak coś mnie rozpraszało. A może ktoś?
          Co jakiś czas dyskretnie spoglądałam na stojącego obok mnie Louisa. Od jakiegoś czasu nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. A dokładniej od naszego spotkania na polanie, gdzie dość często przesiadywałam, kiedy chciałam pobyć sama lub coś na spokojnie przemyśleć.
          Zawsze na jego widok, na mojej twarzy zaraz pojawiał się szczery uśmiech. Chłopak swoim sposobem bycia umiał mnie rozśmieszyć. Jego obecność sprawiała, że potrafiłam zapomnieć o wszystkich problemach. O całym otaczającym mnie świecie. Skupienie, z którym nigdy dotąd nie miałam problemu, zaczęło sprawiać mi trudność. Louis był niesamowitą osobą, tylko ja nie miałam u niego żadnych szans.
- O czym tak myślisz? – spytał mnie z szerokim uśmiechem na twarzy, co dodawało mu uroku, a mnie doprawiało o szybsze bicie serca.
- O niczym. – odparłam. Szatyn jednak nie dawał za wygraną.
- Przecież widzę. Mi możesz powiedzieć, przecież przyjaźnimy się. oznajmił.
          Przyjaźń jest zarówno pięknym słowem, jak i stanem. Każdy z nas przez całe swoje życie, pragnie znaleźć kogoś z kim podzieli się swoim szczęściem, jak i bólem. Kogoś z kim będzie mógł porozmawiać o wszystkim i o niczym. Kogoś, kto będzie przy nim w każdej sytuacji. Dobrej, a także złej. Kogoś kto będzie mu bliski. Jednak każde wspomniane słowo o przyjaźni pomiędzy mną a Louisem bolało.
- Scarlett słuchasz mnie w ogóle?! – z przemyśleń wyrwał mnie chłopak kierując do mnie pytanie. Spojrzałam na niego. Na jego twarzy w dalszym ciągu widniał szczery i szeroki uśmiech, a w oczach tańczyły iskierki. Był zupełnie inny niż na samym początku pobytu w mieście aniołów. W końcu mogłam poznać Louisa Tomlinsona, który był odzwierciedleniem chłopaka z opowiadań Jessicki.
- Cały czas. – odpowiedziałam śmiejąc się. Chłopak jedynie pokiwał głową z rezygnacją i przeczesał lewą ręką swoje, pozostawione w nieładzie, włosy.
- To co mówiłem? – po chwili zadał kolejne pytanie, a na jego twarzy namalował się chytry uśmieszek. – No właśnie, tak mnie słuchasz. – dodał, widząc wyraz mojej twarzy.
          Zapadła cisza, której żadne nie miało zamiaru przerwać. Louis spoglądał na mnie, jednocześnie bawiąc się swoimi brązowymi włosami. Ja zaś wpatrywałam się w jego przecudne oczy, w których tonęłam, jak każda zakochana osoba w tęczówkach swojej drugiej połówki. Nawet nie odwzajemniającej jej uczuć. Nagle zadzwonił telefon Louisa. Chłopak wyciągając go z przedniej kieszeni swoich męskich, czerwonych rurek, najpierw spojrzał na wyświetlacz. Na jego twarzy znów pojawił się uśmiech. Szybko naciskając na zieloną słuchawkę, przyłożył urządzenie do ucha.
          Odchodząc troszkę dalej, słuchałam rozmowy chłopaka z osobą po drugiej stronie. Nie dowiedziałam się kto do niego zadzwonił, bo rozmowa nie trwała długo, a podczas niej Louis nie zwrócił się po imieniu do swojego rozmówcy. Aczkolwiek z tonu wypowiedzi i wyrazu twarzy, dało się wyczytać ogromną radość.
          Kończąc rozmowę, szatyn pośpiesznie włożył swój telefon do tej samej kieszeni spodni, gdzie znajdował się wcześniej. Spoglądając w moją stronę, powoli podszedł do mnie i oparł się o zabezpieczającą przed wypadnięciem, barierkę.
- Dzwoniła Eleonor. – oznajmił. Spojrzałam na niego z ciekawością. – Za kilka dni przyjedzie do Los Angeles z wizytą. - dodał. 

***


Cześć! Jak widzicie, kolejny rozdział za nami. Mam nadzieję, że się Wam spodoba i wyrazicie swoją opinię w komentarzu. Jest to dla mnie bardzo ważne. Ostatnimi czasy mam wrażenie, że robię coś źle. Zauważyłam, że od pierwszego rozdziału do poprzedniego, liczba komentarzy strasznie zmalała. W tej sytuacji zaczęłam snuć obawy, że faktycznie się Wam nie podoba. Jeśli tak naprawdę jest, napiszcie mi, a ja postaram się nad tym co mi nie wychodzi, popracować. Mam jednak nadzieję, że tak nie jest i moje opowiadanie mniej więcej trafia w Wasze gusty. Od niedawna zaczęłam pracę nad kolejnym opowiadaniem, które ruszy od sierpnia, czyli od momentu, w którym skończy się ten blog. Mam nadzieję, że ktoś z moich wiernych czytelników będzie je czytał. Życzę miłego dnia :)

12 komentarzy:

  1. genialny,jeju po co przyjeżdża Eleanor ;c
    nie chce jej!
    biedny Zayn,niech on będzie z Rosalie <3
    czekam na nowy,pisz szybko.
    ZAPRASZAM DO MNIE: http://life-is-not-that-easy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział! mam nadzieję ,że Zayn będzie z Rosalie! ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Tylko żeby Eleanor niczego nie zepsuła ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Dużo osób pewnie będzie pisać, że nie chcą tutaj Perrie, ani Eleanor. A ja? Będę inna i cieszę się, że te dwie dziewczyny pojawią się w tym opowiadaniu. Dlaczego? Dzięki temu nie będzie tutaj masła maślanego i nudy. Właśnie dlatego lubię twoje opowiadania. Nie da się nudzić! Fakt, że chciałabym Rosalie, jako dziewczynę Zayn'a, parę Chealsy z Harry'm i Scarlett z Louis'em, ale nie od razu. Chcę wydarzeń i wiem, że na pewno spełnisz moje oczekiwania. Życzę więc ci dużo wolnego czasu, weny i pomysłów w pisaniu! Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam! ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam już wczoraj, jednak nie miałam siły skomentować, przepraszam. Ogółem to muszę Ci powiedzieć, że zbierałam się do czytania Twoich opowiadać już... hm, odkąd dodałaś ten najmilszy spam w moim życiu (serio, normalnie to go nienawidzę, a w tamtej chwili to było tylko takie "ooo" xd). A to było pod koniec lutego, haha. Więc trochę czasu już minęło, ale przeczytałam. I szczerze żałuję, że stało się to tak późno, bo... no cholera, to jest takie dobre! <3 Przy pierwszym rozdziale miałam wątpliwości, ale tylko jak zaczynałam czytać. Koniec rozdziału je rozwiał, drugi już zupełnie. Nie powtórzyłaś schematu, że dziewczyna poznaje chłopców od razu. Jedyne do czego mogłabym się przyczepić, to... no cóż, trochę to nieprawdopodobne, że sobie na krawężniku usiadła i od razu ją ktoś znalazł i... zabrał do siebie! Czy Ty wzięłabyś do domu pierwszą osobę spotkaną na ulicy? Bo ja bym nie zaufała. Ale dobra, mniejsza. Co do tego rozdziału... to ja nie wiem. Nie wiem czy chcę Perrie czy Eleanor, czy którąś z głównych bohaterek. No tak, po prostu marzę o tym, żebyś mnie zaskoczyła, uwielbiam niespodzianki i zagadki! ♥ Dlatego niczego nie sugeruję, niech się dzieje to, co siedzi w Twojej głowie!
    I przepraszam, że robię to tutaj, ale... mogłabyś wejść na mojego bloga?
    http://sing-as-their-bones-go-marching-in.blogspot.com/

    Pozdrawiam!
    Tina ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. No nic tylko udusić! Ugh... -.- Nie, nie mam talentu, po prostu piszę od średnio czterech lat. Chodzę do pierwszej gimnazjum, no hello, jak 14-latka może mieć talent? Ja. Kiedyś. Uduszę. Wszystkich. Moich. Czytelników. Zakopię w ogródku, jeszcze zobaczysz. No tak... liczyłam, że jak ja Ci coś tam wytknęłam, to Ty zrobisz to samo, ale nie. Masz mnie zjechać przy pierwszym rozdziale (który powstaje od kilku tygodni, zgrozo, dlaczego jestem taka leniwa?), bo jak nie, to... hm, jeszcze nie wiem. Ale coś wymyślę. Bo ja nie mogę sobie pozwolić na to, żeby ktokolwiek wbił mi do głowy, że jestem dobra, bo wtedy nie będę lepsza i co? Niedobrze. Chcę k r y t y k i. No.
    To by było na tyle :) No i hm... dziękuję, że napisałaś więcej niż jedno słowo, swoją drogą :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezeli chodzi o mnie to ja na pewno bede czytac kolejne opowiadanie napisane przez ciebie, wrecz nie moge sie doczekac co nowego wymyslisz. Jesli chodzi o ten rozdzial to nest na prawde swietny. Serio podoba mi sie co dzieje sie w ostatnich rozdzialach lacznie z tym. Uwielbiam zyciowe rozterko bohaterow. Mam nadzieje, ze juz niedlugo ktorych z tych chlopakow sprecyzuje sie w stosunku do ktorejs z tych dziewczyn :) zycze weny i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz nowa czytelniczke i uwazam ze to opowiadanie jest świetne,mi sie bardzo podoba. Jesli mogę dać Ci rade to zeby bylo jeszcze ciekawiej (co nie znaczy ze jest nudno) wraz z pojawieniem sie dziweczyn opisz jakas ciekawa, zaskakujaca, pelna emocji sytuacje i bedzie perfekcyjnie. Juz nie moge sie doczekać kolejnego!!!
    Pozdrawiam Rose

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak to w sierpniu skończy się ten blog?! Nie! Strasznie mi się podoba i jest jednym z tych wspaniałych opowiadań, które tak dobrze się czyta + bardzo mi się podoba fabuła i często zaskakujesz :3 Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Mi tam się podoba to opowiadanie i nie mam żadnych do niego zastrzeżeń. Wiesz co też miałam taką sytuację na swoim blogu, że liczba komentarzy zmniejszyła się. Też wtedy myślałam, że zrobiłam coś źle, ale nie w tym tkwił problem. Jest dużo ludzi, którzy czytają twoje opowiadanie, ale są na tyle leniwi, że nie chcę im się zostawić po sobie komentarza. Choć czasami strasznie mnie to wkurza to prawię nauczyłam się to ignorować. Doszłam do wniosku, że opowiadanie piszę do siebie, bo to sprawia mi przyjemność, a nie dla komentarzy. Mam nadzieję, że z czasem się do tego przyzwyczaisz.
    Pozdrawiam i życzę weny :DDD

    OdpowiedzUsuń
  11. Mi się podoba ten rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  12. podoba się bardzo, pisz dalej :)

    http://sweeet-lifeee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń