*Oczami Rosalie
Po upływie dwóch lat, znów znalazłam
się w Londynie. W mieście, gdzie ponad osiemnaście lat temu przyszłam na świat,
dorastałam i uczyłam się życia. Stanęłam w miejscu, z którego zdecydowałam się
uciec, by zaznać szczęścia. Mimo, że pokochałam Nowy Jork, w którym czułam się
jakbym mieszkała od zawsze, część mnie tęskniła do miasta znajdującego się pod
grubą warstwą deszczowych chmur.
Każdy kolejny krok, który stawiałam, równał się z napływem kolejnych
wspomnień. Tych dobrych, które chciałabym zapamiętać do końca swojego życia,
lecz także tych przesiąkniętych smutkiem i bólem. To właśnie od nich chciałabym
się uwolnić, jednak one na stałe zapisały się w mojej pamięci i chociaż nie
nasilają się tak jak dawniej, za czasów, kiedy tutaj mieszkałam, ale wciąż mają
miejsce w mojej głowie, którego nie chcą ustąpić.
Kiedy
na ciemnym tle nieba, pojawił się, będący w pełni, księżyc, a razem z nim
tryliony, świecących jasnym blaskiem, gwiazd, a większość społeczeństwa
pogrążona była we własnych snach, ja siedziałam na parapecie w swojej hotelowej
sypialni i wyglądając przez chłodną szybę, spoglądałam na jedno z
najpiękniejszych miast, jakie znajdują się na naszej planecie. Jednocześnie w
dalszym ciągu pogrążona byłam we wspomnieniach związanych z Londynem, a także
myślałam nad tym, co muszę zrobić na samym początku mojego pobytu w tym
miejscu.
Przechodząc
obok lustra, rzuciłam przelotne spojrzenie na swoje odbicie. Dzisiejszego dnia,
ubrana byłam w białą koszulę, bez rękawków, zapiętą do ostatniego guzika i
włożoną w czarne szorty. Na nogach założone miałam zwykłe, tego samego koloru
co spodenki, baleriny, a na ramiona zarzucony, miętowy sweterek, z podwiniętymi
do łokci, rękawkami. Włosy układające się w fale, związałam w niedbałego koka.
Uśmiechnęłam się do siebie lekko po czym, razem z ciocią Lisą oraz Jamesem,
wyszliśmy z mieszkania.
Pokonując bramy cmentarne, szliśmy wieloma alejkami, po których obu
stronach znajdowały się przeróżne groby. Od tych, które widać było, że ktoś odwiedza,
po te zaniedbane. Dochodząc na miejsce, podeszłam do nagrobka, w którym spoczywała
moja rodzicielka. Dotknęłam prawą dłonią płyty, na której znajdowała się
tabliczka z jej imieniem i nazwiskiem. Po policzku spłynęła pojedyncza łza,
której pozwoliłam dalej popłynąć. Tak
bardzo mi jej brakowało.
- Nigdy mi nie powiedziałaś, o co się pokłóciłyście.
– zwróciłam się do stojącej po przeciwnej stronie nagrobka, cioci Lisy. Rękawem
zaczęła ścierać spływające strumienie łez.
- O twojego ojca. – odpowiedziała, niemalże od razu.
– Wielokrotnie powtarzałam Anne, żeby przestała się z nim spotykać, bo ten
związek nie wróży nic dobrego. Jednak ona nie chciała tego słuchać i kiedy
doszło między mną a Nathanem do ostrej wymiany zdań, kazał twojej matce
wybierać pomiędzy nim a mną. Wybrała jego. – opowiedziała. – Jednak gdyby nie
to, nie było by cię na tym świecie. Jesteś jedynym dobrym owocem tego związku. –
dodała i okrążając grób, podeszła do mnie i przytuliła do siebie.
Kładąc
na zimnej nagrobkowej płycie bukiet czerwonych róż i zapalając tego samego
koloru dwa znicze, zmówiliśmy modlitwę za jej duszę, a następnie ostatni raz
spoglądając na jej grób, odwróciliśmy się i udaliśmy w stronę wyjścia z
cmentarza. Znów poczułam pustkę, spowodowanym brakiem mamy. Chciałabym aby
mogła być blisko mnie. Jednak mimo tego, że dzielił nas ocean, ona zawsze była,
jest i będzie w moim sercu i pamięci.
- Może pójdziemy coś zjeść? – zaproponował James, a
Lisa mu przytaknęła.
- Idźcie sami. Ja jeszcze chciałabym udać się w
jedno miejsce. – odparłam i żegnając się z nimi, ruszyłam przed siebie.
Szłam
bardzo dobrze znanymi mi uliczkami, które od mojego wyjazdu w ogóle się nie
zmieniły. Po parunastu minutach doszłam na miejsce. Znów stanęłam pod niczym
nie wyróżniającym się na tle innych, szarym budynkiem. To właśnie to miejsce
uratowało mnie, przed wylądowaniem na ulicy, a także być może przed śmiercią.
Podchodząc pod drzwi, pchnęłam je lekko, przez co wydały charakterystyczny
skrzypot.
Przechodząc
przez próg, rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Ono również się nie zmieniło.
Przechodząc pomiędzy stolikami, podeszłam do baru i siadając na barowym
krześle, obserwowałam pracę kelnerki, której za moich czasów tutaj nie było. Spojrzałam
na, znajdujące się obok, schody, po których wychodząc, dochodziło się do
korytarzyka, z kilkoma drzwiami, w tym jednymi, które prowadziły do mojego
pokoju.
- Dzień dobry. - dziewczyna odrywając się od
wycierania kieliszków, zwróciła się do mnie. – Coś podać? – zaproponowała, po
czym uśmiechnęła się zachęcająco.
- Nie dziękuję. Ja chciałabym się jedynie spytać,
czy zastałam twoją szefową? Panią Smith? – spytałam. – Bardzo by mi zależało na
spotkaniu z nią. – dodałam po chwili.
Dziewczyna
karząc mi chwilę poczekać, ruszyła w kierunku zaplecza. Odprowadzając ją
wzorkiem, poczekałam aż zniknie z zasięgu jego widzenia. Wówczas przerzuciłam
go na stojącą naprzeciwko szafkę z alkoholem. Czując wibrację, jaką wydawał mój
telefon, wyciągnęłam go z kieszeni i popatrzyłam na wyświetlacz. Prawdę
powiedziawszy, nie spodziewałam się, że ta osoba do mnie zadzwoni. Z jednej
strony chciałam odebrać od niego telefon, ale z drugiej przypomniałam sobie wszystkie
jego słowa, skierowane do mnie, a także to co powiedział mi James. Ignorując
Zayna, poczekałam aż przestanie dzwonić, w tedy schowałam swój telefon do
przedniej kieszeni.
- Rosalie! – usłyszałam radosny głos swojej byłej
pracodawczyni. Zsuwając się z barowego krzesła, zaczęłam iść w jej kierunku. – Jak
ja cię dawno nie widziałam! – oznajmiła, kiedy już stała przede mną, bardziej
do siebie niż do mnie. – Wyrosłaś. Zmieniłaś się troszkę. Widać, że jesteś
szczęśliwsza niż kiedyś. Co robisz w Londynie?
- Tak to prawda. Znalazłam swoją ciocię i prawdziwe
przyjaciółki. – powiedziałam. – Właśnie wczoraj przyleciałam do Londynu z moją
ciocią, która chciała poprzebywać kilka dni w swoim rodzinnym mieście. Cały
czas pamiętam o pani i o tym, co dla mnie zrobiła. Po prostu przyszłam się
przywitać.
- Chodź, usiądziemy i sobie porozmawiamy. –
zaproponowała. Skinęłam lekko głową i udałam się za nią do stolika w samym rogu
sali.
Wracając
do hotelu, przeglądnęłam listę nieodebranych od Malika połączeń. Było ich
naprawdę sporo. Ciekawe czego on znowu ode
mnie chce?! Nie wiedziałam czy coś się stało, ale pewnie jeżeli by tak
było, dziewczyny na pewno by do mnie zadzwoniły. W pewnym momencie czynność
przerwała mi przychodząca wiadomość.
Zayn: Rosalie odbierz w końcu ten głupi telefon. Chcę z tobą porozmawiać!
Przechodząc obok jednej z ławek, na chwilę zatrzymałam się. Była pusta. Nikt przy niej nie siedział. Powoli podchodząc bliżej, usiałam na jej skraju. Dotykając prawą ręką oparcia, wyszukałam serduszka, które w kawałku drewna wyrył Zayn, umieszczając tam nasze inicjały. Tak, to była nasza ławka. Przychodziliśmy tutaj codziennie i potrafiliśmy przesiadywać nawet kila godzin.
W
tedy coś we mnie pękło. Znów zapragnęłam go przytulić, pocałować i powiedzieć,
że kocham go najbardziej na świecie. Tak, nadal go kochałam. Pomimo upływu
dwóch lat, nadal był dla mnie ważny. Był tym jedynym i chociaż zachowywał się
tak, a nie inaczej, nie potrafiłam się na niego gniewać, za co przeklinałam się
w myślach. Jednak wiedziałam, że będę musiała o nim zapomnieć, zakończyć nasz
rozdział w życiu i zacząć nowy. Może
właśnie teraz przyszedł na to czas?
***
Cześć :* Może ten rozdział nie jest przesiąknięty
jakimiś szczególnymi uczuciami, które mogły kogoś wzruszyć, ale mi z jednej strony się całkiem
podoba. Jest taki sentymentalny. Jak dobrze znów pojawić się w Londynie!
Chociaż na chwilę oderwać się od słonecznego Los Angeles i po przebywać pod
deszczowymi chmurami. Jednak z drugiej strony się za niego nienawidzę, bo nic szczególnego się w nim nie dzieje, ale już w następnym rozdziale, jeden z bohaterów zostanie postawiony przed trudnym wyborem, który zaważy na jego dalszym szczęściu. Tyle na dzień dzisiejszy mogę Wam zdradzić. Myślicie, że jest jeszcze szansa dla Rosalie i Zayna? Tak
w ogóle chcecie aby byli razem? Jak zwykle dziękuję za wszystkie komentarze,
które sprawiają, że się uśmiecham i za to, że ze mną jesteście. Przepraszam również, że jest on taki krótki. Obiecuję, że niedługo pojawi się nowy. Miłego weekendu! Kocham Was ;*
Do następnego ;*
Hej!
OdpowiedzUsuńWybacz, że tak zaniedbałam Twój blog. Ale jak być może wiesz, nie miałam internetu w wakacje, czyli całe dwa miesiące nieobecności. Ehh, wolę nawet nie wspominać o zaległościach, które mi się narobiły na bloggerze. Jednym słowem MASAKRA.
A teraz, skoro zakończyłam użalanie się od sobą, mogę Ci powiedzieć - znowu... - że napisałaś kolejny świetny rozdział. Rzeczywiście, nic się w nim nie dzieje (albo prawie nic, bo przecież Zayn się dobija przez telefon do Rose), ale jest taki... Nastrojowy. Nie wiem jak inni, ale ja bardzo lubię takie uzupełnienia.
Co do szansy dla Rosalie i Zayna... Hmm... Będzie trudno. Ale sądzę, że skoro wszyscy ich kochają i kibicują, to jednak będą razem.
Buziaki :*
Merr
Uwielbiam to opowiadanie ;D Mam nadzieję,że Zayn i Rosalie będą razem *.* I przepraszam, że dawno nie komentowałam, ale czytam to na telefonie i często żeby dodać komentarz muszę czekać kilka minut. Ale pamiętaj, że zawsze czytam to co piszesz ;D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że rozdział jest taki krótki, ale dobrze się go czyta. Jest spokojny, bez żadnych 'akcji', ale naprawdę dobry :) Co do Twojego pytania, chciałabym aby Rosalie i Zayn byli razem. Zastanawiam się też, po co Malik dzwonił cały czas do dziewczyny. Wydaję mi się, że to bardzo ważne, bo chłopakowi zależy na tym aby się z nią szybko skontaktować. No nic, nie pozostaje mi nic innego jak życzyć weny i czekać na nowy rozdział. :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji chciałabym Cię zaprosić na mojego bloga [http://gray-abyss.blogspot.com/] gdzie pojawił się już 3 rozdział. :) Pozdrawiam, Annie. Xx
Cudowny rozdzial! Taki poruszajacy i slodki. Jestem pod coraz wiekszym wrazeniem twojego talentu. Nawet nie wiesz jak bardzo ciesze sie w tym momencie, ze trafilam na to opowiadanie. Jestem coraz bardziej ciekawa nastepnych rozdzialow, jak to wszystko sie potoczy. Co z tym Malikiem? Czy on nie widzi ile znaczy dla tej dziewczyny? Rozumiem, ze ich zwiazek nie przetrwal w przeszlosci, ale jezeli sie kogos na prawde kocha to mimo uplywu lat to uczucie nie przemija. Mam nadzieje, ze w zyciu Rosalie w koncu zacznie sie ukladac. Nie mowie ze Zayn musi od razu wyznac jej milosc, nie wiadomo co bo bylo by za nudno :) wiem, ze na pewno z nastepnymi rozdzialami bedzie bardzo ciekawie i zaskoczysz nas nie jednym swoim wspanialym pomyslem. Pozdrawiam i zycze weny :*
OdpowiedzUsuńZabijasz mnie. Nie dość, że właśnie przeżywam swój powrót do przeszłości i rozpamiętuję najgorszy rok swojego życia, to jeszcze dałaś mi taki rozdział, taki... no właśnie sentymentalny!
OdpowiedzUsuńRacja, nie płaczę, bo chyba już nie umiem płakać. Ostatnio obejrzałam scenę z Króla Lwa, w której umiera Mufasa i... nie płakałam. Więc sama widzisz - uodporniłam się chyba na wszystko. To chyba przez ludzi z tego okresu, który rozpamiętywałam. Zresztą o czym ja mówię? Do rzeczy!
Podobało mi się. Jedyne do czego mogę się przyczepić - cholera, czemu to jest takie krótkie?! Okey, jest 23:58, a ja muszę jutro rano wstać, ale to nie zmienia faktu, że wolałabym dłuższy rozdział, nawet jeśli jego komentowanie zabrałoby mi godzinę. Serio! Napisz mi kiedyś rozdział na co najmniej 4000 znaków, dobrze? Proszę!
Co my tu mamy... Rose, czyżbyś nie wiedziała, że dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi? Uwierz mi! Miałam tak - nie z chłopakiem, ale z... ech, powiedz mi, dlaczego wszędzie muszę znaleźć podobieństwo do swojej przeszłości? To irytujące! -.- No mniejsza. W każdym razie Rose, nie rób tego. Znajdź sobie kogoś innego! Proszę...
Poza tym... nie mam pojęcia, co jeszcze napisać! Serio. Postaraj się bardziej uczucia opisywać i pisać dłuższe rozdziały, bo bez tego ciężko mi się wczuć - i ciężko komentować :/
To tyle. Chyba pójdę spać! XD Dobranoc.
Weny!
Rozdział boski :D
OdpowiedzUsuńRosalie musi być z Zaynem, ale nie tak szybko. Niech się chłopak trochę pomęczy :D
Czekam z niecierpliwością na nexta :D
Tysiaxxx
Rozdział genialny, ale czemu taki krótki?
OdpowiedzUsuńChyba muszę Ci coś zrobić!
Jest idealny, tak wiele w nim uczuć, kocham Cię za to!
Przepraszam ze to napisze ale moim zdaniem chyba Rosalie i Zayn nie powinni być razem, nie wiem czemu ale tak jakoś...
Czekam na następny ;))
Pozdrawiam,
M.
Czekam na nn :)/ Gabrysia Kubala
OdpowiedzUsuńBoski. Czytam od niedawna i już nie mogę sie doczekać nexta... Wstawiaj szybko ;)
OdpowiedzUsuńTysiaxxx
Genialny rozdział, właściwie jak zwykle ;*
OdpowiedzUsuńCo tu dużo pisać, weny i czekam na następny :)
http://i-wish-i-knew-the-answer.blogspot.com/