*Oczami Nialla
Przewróciłem teatralnie oczami. Biorąc głęboki oddech, powoli podniosłem się z zimnych marmurkowych schodków. Otrzepałem tylną część swoich jeansów i szybkim krokiem ruszyłem za dziewczyną. W tym momencie sam się sobie dziwiłem, czemu to robię? W końcu nie pawałem do niej szczególnym uczuciem. Sam do końca nie wiedziałem, co mną kierowało. Może fakt, że płakała.
Dziewczyna przyśpieszyła kroku. Szybko uczyniłem podobnie by jej nie zgubić. Cały czas spoglądałem na nią, co chwilę patrząc na mijane domy miliarderów. W końcu to nie była byle jaka dzielnica. Obserwowałem każdy jej ruch. Jak żywo wymachiwała obiema rękoma na przemian w obie strony, jak stawiała kolejne kroki, a także jak delikatne powiewy wiatru rozwiewały jej puszyste włosy.
Schodząc z wzgórza, dziewczyna rozglądając się na boki, przeszła przez ulicę i usiadła na pustym przystanku autobusowym. Dochodząc pod przejście dla pieszych, poczekałem aż wszystkie samochody przejadą i sam przeszedłem na drugą stronę. Powoli skierowałem się w stronę gdzie siedziała szatynka. Opierając łokcie na udach, podparła twarz na dłoniach. Zauważając, że się zbliżam w jej stronę, szybko przetarła załzawione oczy. Uśmiechnąłem się do niej lekko i bez słowa zająłem miejsce obok niej.
Siedzieliśmy w ciszy. Żadne z nas nie odezwało się słowem. Dziewczyna próbowała wyzbyć się nerwów, które ją opanowały, a ja myślałem, jak mógłbym zacząć rozmowę. Jak w delikatny sposób zapytać się jej, co się stało.
- Co tutaj robisz? – moje rozmyślenia przerwał głos Jessicki. Momentalnie spojrzałem w jej stronę.
- Siedzę. – powiedziałem. Dziewczyna lekko zaśmiała się pod nosem.
- A tak poważnie? Czemu szedłeś za mną od samego domu, aż po przystanek? – zadała kolejne pytanie. Swoje spojrzenie wbiła w przejeżdżający obok czerwony samochód.
- Dlatego, że … . Skąd wiesz, że za tobą szedłem od samego domu? – odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- Nialla Horana nie da się nie słyszeć. – oznajmiła i spojrzała na mnie. Obydwoje wybuchliśmy śmiechem.
Nastała cisza. Dziewczyna ze skrzyżowanymi rękoma na piersiach, tępo spoglądała na ruchliwą jezdnię. Ja natomiast bacznie się jej przyglądałem. Nie była tą samą dziewczyną, z którą miałem okazję spędzać czas od naszego przyjazdu do Los Angeles. Nie była zakochaną w nas fanką. Była zwykłą dziewczyną, której zwykle radosną twarz okrywał smutek. Nie była odpychająca jak dotąd. Była kimś innym? O ile można tak powiedzieć.
- Co się stało Jessica? – zapytałem, przerywając panującą między nami ciszę. Dziewczyna westchnęła. – Spokojnie, jeśli nie chcesz nie musisz mi mówić. W końcu jeśli przez to masz się lepiej czuć, to zrozumiem. – dodałem, przeczesując swoje farbowane blond włosy.
- Nie dostałam się na studia. – powiedziała, spuszczając wzrok.
- Przykro mi. – nie wiedziałem, co mógłbym więcej powiedzieć. Kładąc lewą dłoń, na prawym ramieniu dziewczyny, spojrzałem na nią.
- Mi też. – odparła i pociągnęła nosem. – Ale takie jest już życie. Nie można mieć wszystkiego, czego się zapragnie. – dodała i popatrzyła na mnie, a następnie spuściła wzrok.
- Może da się coś jeszcze zrobić? – zapytałem z nadzieją. Nie wiem czemu, ale zapragnąłem jej pomóc. Było mi jej naprawdę żal. Należała się jej jeszcze jedna szansa. Szansa, którą dano mnie, łącząc mnie z czwórką chłopaków, tworząc jeden zespół.
Kiedy słońce powoli zaczęło zachodzić, wstaliśmy z przystanku i ruszyliśmy w kierunku naszych domów. Kilka godzin spędzonych z dziewczyną, pozwoliło mi ją lepiej poznać. Zdałem sobie sprawę, że źle ją oceniłem. Myślałem, że jest podobna do naszych fanek, które nie widziały nic innego tylko One Direction. Nie widziały nas jako zwykłych chłopców spełniających swoje marzenia i robiących to, co kochali, a popularny zespół i milionem pieniędzy. Nie widzących naszych osobowości, tylko wygląd. Pomyliłem się.
- Jessica! Niall! – w pewnym momencie dobiegł nas głos jednego z moich przyjaciół. Naprzeciwko nam szedł Liam. Kiedy nas zobaczył podbiegł do nas. – Jessica wszystko w porządku? – zapytał. Szatynka kiwnęła lekko głową. – Dziewczyny mi wszystko powiedziały. – powiedział i przytulił ją do siebie, co odwzajemniła. – Nie martw się to nie koniec świata. Ta uczelnia jeszcze pożałuje swojej decyzji.
Poczułem lekkie ukłucie w okolicach klatki piersiowej. Gdzieś, gdzie znajdowało się serce. Ale czemu?! Nie rozumiałem tego wszystkiego. Czyżbym był zazdrosny? Zazdrosny o Jessicę? Przecież jeszcze kilka godzin temu, nie darzyłem ją zbytnią sympatią. Co z tego, że dzisiaj przez spędzone z nią kilka godzin, lepiej ją poznałem, bo to nie jest możliwe żebym przez ten czas się mógł nią zauroczyć, prawda?
- Możemy już iść? – spytałem oschłym tonem. Chłopak od razu rozluźnił uścisk i skinął jedynie głową. Odetchnąłem z ulgą i zacząłem iść przed siebie. Tak, byłem zazdrosny.
*Oczami Scarlett
Siedziałam
na drewnianym parapecie i opierając się o nagrzaną szybę, spoglądałam na
znajdującą się po przeciwnej stronie Jessicę. Dziewczyna cały czas o czymś
myślała, co chwilę uśmiechając się do siebie. Cieszyłam się, że nie załamuje
się z powodu tego, iż nie dostała się na studia. Na pewno inna uczelnia
przyjmie ją z otwartymi rękoma, w końcu była mądrą dziewczyną.
-
O czym tak myślisz? – spytałam uśmiechając się do niej. Dziewczyna zaśmiała
się, po czym na chwilę spuściła wzrok.
- Wiesz co Scarlett? Niall w końcu zaczął się do
mnie normalnie odzywać, zwracać uwagę. – odparła z entuzjazmem.
- Cieszę się. – powiedziałam. – Chociaż wydaje mi
się, że Liam chyba też coś zaczyna do ciebie czuć. – dodałam.
- Co masz na myśli? – spytała. Oczekując odpowiedzi,
bacznie mi się przyglądała.
- Wczoraj jak wyszłaś z domu, przyszedł do nas Liam.
Chciał się z tobą spotkać, ale Rosalie powiedziała mu, że wyszłaś. Widać było,
że momentalnie posmutniał. Zaczął się też o ciebie wypytywać, dokąd poszłaś. My
powiedziałyśmy mu prawdę, że nie wiemy i potem opowiedziałyśmy mu całą
sytuację. Liam się tym przejął i poszedł cię szukać. Coś chyba wisi w
powietrzu. – opowiedziałam, po czym puściłam jej oczko. Jess lekko się
uśmiechnęła.
- Nie. To tylko dobry kolega. Taki materiał na
najlepszego przyjaciela. Liam ogólnie jest niesamowitym chłopakiem, jednak nie
wiem czy mogło by być z tego coś więcej.
Zapadła
cisza, podczas której wymieniałyśmy się dziwnymi spojrzeniami, czy uśmieszkami.
Co jakiś czas wyglądałam przez szybę, patrząc na najbliższą okolicę, gdzie
znajdował się nasz dom. Spoglądałam na ludzi, na to co robią, jak się
zachowują. To wszystko dawało mi pewnego rodzaju inspirację.
Usłyszałam
ciche chrząknięcie, które od razu sprowadziło mnie na ziemię. Momentalnie
popatrzyłam w stronę jego źródła. Kątem oka zauważyłam, że Jess zrobiła to
samo. W drugim końcu pokoju, dostrzegłam doskonale znaną mi twarz. W progu stał
Louis, bacznie nam się przyglądając.
- Mogę? – zapytał. Skinęłam lekko głową. Chłopak
wolnym krokiem podszedł do parapetu, na którym siedziałyśmy. Jessica
spoglądając to na Louisa, to na mnie, zeskoczyła z miejsca, na którym obie
siedziałyśmy.
- Zostawię was. – odparła. Tomlinson posłał jej
tylko przepraszające spojrzenie, na co dziewczyna uśmiechnęła się lekko i w
pośpiechu opuściła pokój. Szatyn zajął jej miejsce, a swoje spojrzenie utkwił we
mnie.
- Długo tam stałeś? – spytałam, śmiejąc się.
- Nie, dopiero przyszedłem. – oznajmił. – Spokojnie,
nic nie słyszałem. – dodał głośniej, podnosząc ręce do góry, w geście obrony. –
Dzisiaj do Los Angeles przylatuje Eleonor.
Dzisiaj do Los Angeles przylatuje
Eleonor. Te słowa zaczęły obijać się echem w mojej głowie, a
serce przybrało tępa. Zaczęłam czuć się zazdrosna? Nie, może to nienajlepsze
określenie. Tak, podobał mi się Louis i z każdym dniem coraz bardziej zaczynało
mi na nim zależeć, jednak chciałam aby był szczęśliwy, niezależnie z kim miał
być. Po prostu spowodowane to było tym, że bałam się, iż będzie miał dla mnie
mniej czasu. W końcu oni są tutaj tylko do końca wakacji, a ja zostanę w Los
Angeles na zawsze.
- To wspaniale! – powiedziałam po chwili z
entuzjazmem.
- Tak. – odparł i spuścił wzrok.
- Nie cieszysz się? – zapytałam. – Przecież, kiedy zadzwoniła
do ciebie i zakomunikowała, że przyleci z wizytą, cieszyłeś się jak małe
dziecko, które właśnie dostało nową zabawkę. – dodałam. Szatyn spojrzał na mnie
obdarzając mnie lekkim uśmiechem.
- Cieszę się. – oznajmił. – Ja po prostu boję się
jak to będzie wyglądało. Dawno się nie widzieliśmy i nie wiem jak teraz będzie
się między nami układało. Nie chcę niczego zepsuć.
- Nie zepsujesz. Będzie dobrze. Musisz być sobą.
Zresztą Eleonor zna cię tak dobrze jak twoja rodzina czy przyjaciele. –
powiedziałam.
- Masz rację. Tak w ogóle przyszedłem się spytać,
czy nie pojechałabyś tam ze mną. Było by mi naprawdę łatwiej, zresztą chciałbym
abyście się poznały. – zakomunikował. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Co mam
zrobić.
- Nie wiem czy to najlepszy pomysł. Może ona chce
spędzić tylko z tobą czas.
- Na pewno nie! Chętnie cię pozna. – powiedział. – Proszę,
zgódź się.
Siedząc
na jednej z ławek, znajdujących się na lotnisku, spoglądałam na Louisa, który
od jakiegoś czasu chodził w kółko, gorączkowo o czymś myśląc. Na jego twarzy widać
było zdenerwowanie, spowodowane przylotem jego byłej dziewczyny. Zależało mu na
Eleonor. Była dla niego jedną z najważniejszych osób.
-
Louis będzie dobrze. – powiedziałam, podchodząc do przyjaciela. Chłopak już
otworzył usta, aby coś powiedzieć, jednak momentalnie je zamknął. Jego
spojrzenie utkwione było w jednym punkcie, znajdującym się za mną. Powoli
odwracając się do tyłu, zauważyłam idącą w naszą stronę dziewczynę,
rozglądającą się na boki. Miała długie brązowe, włosy ułożone w fale, idealną
twarz oraz figurę. Ubrana była w białą bluzkę z kołnierzykiem, czarne rurki,
tego samego koloru baleriny. Kiedy tylko zauważyła Louisa, od razu na jej twarzy
pojawił się szczery uśmiech. Dziewczyna przyśpieszyła kroku, a chłopak zaczął
iść w jej stronę. Chwilę później tulili się do siebie, wymieniali uśmiechami.
Byli szczęśliwi. Naprawdę szczęśliwi.
***
Witam Was po dość długiej nieobecności, bo minął miesiąc
i kilka dni, odkąd dodałam ostatni rozdział. Mam nadzieję, że dacie mi jeszcze
jedną szansę i nie opuścicie mnie, bo w końcu piszę to dla Was, a nie dla
siebie. Przepraszam wszystkich, których blogi zaniedbałam, ale odcięłam się w
pewien sposób od blogosfery, ale już wróciłam i powoli nadrobię zaległości.
Rozdział nie jest wspaniały, ale chciałabym go zadedykować pewnej Adzie (Adeline Direction), która na samym początku
wakacji, pomogła mi za pośrednictwem rozmowy na twisterze, inaczej spojrzeć na
świat. Dziękuję ♥ . Na koniec chciałabym oznajmić, że blog nie skończy się tak jak Wam kiedyś
podałam. Nie ma opcji, abym zakończyła go w sierpniu i na pewno potrawa jeszcze
przez pewną część jesieni. Za wszystkie błędy przepraszam. Do następnego
rozdziału! :*
A dzisiaj tylko co zastanawiałam się, kiedy dodasz rozdział... Wchodzę na blogspota i jest! Od razu zabrałam się za czytanie. Cholernie się cieszę, że wróciłaś i to na dodatek z wystrzałową szesnastką! Bardzo mi się spodobało! Jeśli chodzi o trójkącik Nialla, Liama i Jessicki, to wolałabym Jess z Niallem. Moim zdaniem pasują do siebie. Kolejny trójkąt. Scarlett, Louis i Eleanor... Kurde szkoda, że Tommo nie jest sam. Na prawdę pasowałby do swojej przyjaciółki. Jednak z drugiej strony jest szczęśliwy z El. Bardzo. Nie wiem... Mam nadzieję, że przynajmniej Eleanor i Scarlett się polubią :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na nowy rozdział i życzę tobie dużo pomysłów oraz czasu do pisania. Uwielbiam twoją twórczość!
Pozdrawiam,
eM's ♥
Dobra pragnęłam tej perspektywy Nialla jak mało kto :P
OdpowiedzUsuńI jest!
Rozdział jest idealny!
Jessica, Niall i Liam? Ale wiesz z kim ja wole :D
Scarlett, El i Lou?
Nie za dużo tych trójkątów? :P
Kurde nie wiem co było by lepsze żeby Lou był dalej z El, czy może ze Scarlett...
Trudna decyzja, na Twoim miejscy padłabym :P
Czekam na następny ;))
Pozdrawiam,
M.
W końcu się doczekałam!
OdpowiedzUsuńCzekałam, czekałam i w końcu jest! Na prawdę się ciesze. Rozdział jest idealny, nic dodac nic ując. Uwielbiam gdy w opowiadaniu są problemy, gdy nie zawsze jest kolorowo. Wtedy byłoby zbyt nudno a czytając to opowiadanie tak nie jest. Z rozdziału na rozdział coraz bardziej mnie zaskakujesz. Szkoda mi trochę tych przyjaciółek. Gdy niby już jest dobrze to znowu się coś pieprzy. Ale przecież to jest życie, nigdy nie jest tak jakbyśmy wszyscy chcieli i każdy musi się nauczyc przezwycięzac to wszystko.
Co do ciebie to wcale się nie dziwie, że zrobiłaś sobie przerwę. Moja trwała równie długo więc doskonale cię rozumiem :)
Życzę weny i przyjemności z pisania kolejnego rozdziału na który czekam <3
Kurde jestem ciekawa jak to wszystko się uloży... Ona kocha się Lou inna jeszcze w Niall a ROse w Zayn'nie a do tego jeszcze Perrie. Czekam na coś nowego tutaj a teraz oświadczam iż zostałaś nominowana do The Versatile Blogger. :) Pozdrawiam Xx
OdpowiedzUsuńhttp://chlopakizonedirection.blogspot.com/
O ranyyy! Czytam twój komentarz pod rozdziałem, a tu takie zaskoczenie! Rozdział zadedykowany specjalnie mnie, Adriannie - twojej imienniczce?! Ale zrobiłaś mi niespodziankę! <3 Bardzo, bardzo, bardzo ci dziękuję! Jesteś wspaniała :) Tak jak i wspaniale piszesz. Pamiętaj o tym... A rozmowa na twitterze? Nie sądziłam, że w ten sposób mogę ci tym tak bardzo pomóc! Ale niezmiernie mnie to cieszy <3 Nie musisz dziękować, pisałam szczerze to, co myślę i zrobiłam to bezinteresownie ;*
OdpowiedzUsuńTo ja jeszcze raz dziękuję! Jest mi strasznie miło za takie wyróżnienie!
<3 <3 <3
NOWE OPOWIADANIE Z ONE DIRECTION!
OdpowiedzUsuń"- Szybciej! – biegłam ile sił w nogach i śmiałam się jak nienormalna.
- Szybko popierdalają! – krzyczał Eddie, który biegł za mną.
- Zapierdalaj szybciej tymi krótkimi nóżkami! – nie mogłam przestać się śmiać. – Kurwa Eddie, psiarnia depcze nam po piętach!
- Biegnij ile masz sił w nogach! – śmialiśmy się i biegliśmy przed siebie najszybciej jak mogliśmy."
Stany Zjednoczone, Chicago. 18-letnia Janice Belmont wiedzie szalone i pełne niebezpieczeństw życie. Uważa, że w życiu najważniejsze są używki, imprezy, kradzieże i beztroskie życie. Ma swoich przyjaciół, którzy są jej rodziną i dzięki nim poznała takie życie. Dziewczyna pod żadnym pozorem nie chce zmieniać swojego życia, ani swoich przyjaciół. Wszystko jednak może się pozmieniać kiedy w jej życiu pojawi się pięciu chłopaków, całkowicie innych niż ona i żyjących zupełnie inaczej niż ona i jej przyjaciele. Co się wydarzy? Czy Janice zmieni nastawienie do życia i ludzi ją otaczających? Czy dla miłości poświęci swoje życie? Wszystkiego możecie się dowiedzieć czytając: http://gray-abyss.blogspot.com/
Zobaczcie bohaterów bo już niedługo pojawi się pierwszy rozdział.
Przepraszam za spam. :3
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńI perspektywa Niall'a, na którą czekałam *,*
Pozdrawiam i czekam na następny ;*
Zaparszam na mojego nowego bloga:
http://i-wish-i-knew-the-answer.blogspot.com/
oraz na nowy rozdział tu:
http://socanwedoitalloveragain11.blogspot.com/
Zarwałam noc, bolą mnie oczy ale skończyłam! Tylko nie bardzo cieszę się z tego powodu bo mogłabym to czytać godzinami ♥ masz przeogromny talent do pisania, masę pomysłów, które czasami po długim czasie ale zawsze umiesz obrać w słowa i robisz to jak najlepiej się da. Umiesz pisać z każdej perspektywy co jest wielkim plusem, nie zawsze da się przewidzieć co będzie dalej co jeszcze wzmaga ciekawość i nie można się od tego oderwać. Już wiem, że jest to kolejne opowiadanie od którego jestem uzależniona ♥ nie zawsze jest słodko i kolorowo jak w większości tego typu opowiadań co bardzo mi się podoba :) PISZ DALEJ, NIE TRAĆ TALENTU ! ♥
OdpowiedzUsuńmiało być nie marnuj talentu ale za późno na poprawkę :) życzę weny, której pewnie Ci nie brakuje i czekam na kolejny rozdział x
OdpowiedzUsuńhttp://imaginyy1d.blogspot.com/
Nominowałam Cię do Liebster Awards :) Pytania u mnie: http://przeznaczenie-musi-umrzec.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ronnie xx