sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 2


          Wraz ze wschodem słońca doleciałam do Nowego Jorku, tym samym rozpoczynając nowy etap w swoim życiu. Nie przewidywałam w nim miejsca na ból, cierpienie czy smutek, lecz radość, która niejednokrotnie zostawała mi zabierana, gdy tylko się pojawiła.
          Po kilku minutach samolot wylądował, powodując w środku zamieszanie i tłok. Wszyscy pasażerowie chcieli jak najszybciej opuścić latającą machinę, pchając się do wyjścia. W końcu i mi udało się z niej wyjść. Pośpiesznie udałam się w stronę odprawy, gdzie odebrałam swój bagaż i ciągnąc go za sobą opuściłam niezatłoczony budynek nowojorskiego lotniska.
          Stojąc przed wejściem, rozglądnęłam się dookoła. Nowy Jork, ogromne miasto, mające pewien urok. Z każdej strony wznosiły się drapacze chmur, przez co trudno było cokolwiek dostrzec. Na parkingach zaparkowane w masowych ilościach były klasyczne żółte taksówki. Zanim zdążyłam dobrze się przyjrzeć wszystkiemu w mojej najbliższej okolicy, miasto zaczęło powoli budzić się do życia. Drogi od razu zapełniły dziesiątki aut, a po chodnikach zaczęli stąpać ludzie spieszący się do pracy. Niebo w stosunkowo krótkim czasie zmieniło barwę z jasnoróżowej, na czysty błękit. Zza jednego z nielicznych dzisiejszego dnia, białego puchu, zwanego chmurą, wyłoniło się słońce, ogrzewające swoimi gorącymi promieniami nowojorskie dzielnice. Nie zwlekając już ani chwili dłużej, ruszyłam przed siebie, do celu, którego lokalizacja nie była mi znana. Jednak nie mogłam się od razu zniechęcać. Musiałam mieć nadzieję, w końcu to ona umiera ostatnia.
          Po niecałej godzinie marszu, doszłam do miejsca położonego w samym sercu Manhattanu, Central Parku. Przekraczając jego granicę poczułam się jak w domu, w Londynie, którego cząstkę to miejsce odzwierciedlało. Powoli stawiałam do przodu kolejne kroki przyglądając się dokładnie wszystkiemu w około. Zatrzymałam się dopiero na rozciągniętym nad Żółwim Stawem, moście. Podpierając się łokciami o białą, marmurową barierkę, spoglądałam w wodę, jednocześnie analizując fakty. Niestety, mój brzuch zaczął mi przypominać o sobie, wydając przeraźliwe dźwięki tym samym zmuszając mnie do pomyślenia o niczym innym, tylko o nim. Odruchowo chwyciłam się prawą ręką głośnej części ciała, karcąc ją w myślach. Pusty żołądek stał się jedynie obciążeniem. Znałam funkcjonowanie mojego organizmu do tego stopnia, że potrafiłam przewidzieć brak skupienia każdą rzeczą, prócz odczuwanego głodu, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej uciążliwszy. Nie mając innego wyboru, udałam się w poszukiwaniu jakiegoś sklepu spożywczego. Wychodząc z parku, przeszłam przez pasy i udałam się prosto nie znaną mi ulicą. Zatrzymałam się dopiero przed lokalem, którego szyld mnie zainteresował. Uchyliłam szklane drzwi i weszłam do środka. Pośpiesznie podeszłam do lady, gdzie dokładnie rozglądnęłam się po stojących za nią półkach. Spośród wielu przepysznych wypieków, wybrałam jedną drożdżówkę z nadzieniem truskawkowym. Cała w skowronkach opuściłam piekarnię, gryząc swój zakup. Przechodząc koło śmietników na różne surowce, zauważyłam psiaka, szukającego w stercie rozsypanych śmieci pożywienia. Żal mi było takich istot, skazanych na głód, mróz i inne czynniki uniemożliwiające normalne funkcjonowanie. Zawsze w nich przypominałam sobie dawną siebie, kiedy sama byłam na coś podobnego skazana. Powoli, żeby go nie wystraszyć, podeszłam do niego i urwałam mu kawałek drożdżówki, kładąc mu ją pod nosem. Chwilę popatrzył na mnie tymi swoimi dużymi, brązowymi oczami merdając wesoło ogonkiem, a następnie pochwycił przysmak i zniknął za zakrętem. Mimowolnie uśmiechnęłam się sama do siebie. Cieszyłam się, że mogłam komuś pomóc. Stałam tam jeszcze przez chwilę, kończąc część jaka mi pozostała i nie mając innego  wyjścia, ruszyłam w dalszą drogę.
          Nim się obejrzałam, dochodziła godzina dwudziesta. Za cały dzisiejszy dzień udało mi się zwiedzić dużą część Nowego Jorku, mimo iż to nie było w moim dotychczasowym planie. Zobaczyłam między innymi statuę wolności, czy przeszłam przez słynny brooklyński most. Po dzisiejszym dniu spędzonym głównie na chodzeniu, bez żadnej chwili wytchnienia, zmęczona przysiadłam na krawężniku chodnika rozciągającego się przy długiej uliczce z kolorowymi kamieniczkami, najprawdopodobniej na obrzeżach miasta. Mimo próby wstania i chęci ruszenia w dalszą drogę, nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Wlepiłam swoje spojrzenie przed siebie, tym samym przyglądając się powoli zachodzącemu słońcu. Już niedługo zapadnie noc, a ja nie mam co ze sobą zrobić. Nie miałam żadnego pomysłu jak odnaleźć Lisę, siostrę mojej mamy. Nie wiedziałam gdzie zahaczyć, od czego zacząć poszukiwania. Na moje nieszczęście zaczynało kropić. Siedząc bezczynnie na zimnym betonie, wiedziałam jedno, a mianowicie to, że straciłam jeden dzień na ślepym podążaniu do celu, którego miejsce było mi nieznane. Nagle stało się. Rozpadało się na dobre. Spojrzałam ku niebu, które przykryte było grubym pasmem chmur. Duże, zimne krople uderzały bezpośrednio o moją twarz. W szybkim tempie, na chodnikach zaczęły tworzyć się kałuże. W tym momencie zaczęłam zastanawiać się, czy dobrze zrobiłam podejmując taką, a nie inną decyzję, bez żadnego głębszego jej przemyślenia? Myślałam, że gorzej być nie może. Myliłam się. W Londynie przynajmniej miałam pracę i co najważniejsze dach nad głową, a tutaj nie mam nic. Czemu ja zawsze muszę się łudzić, że będzie dobrze?! Czemu?!
          Nagle na swoim lewym ramieniu poczułam czyjąś dłoń, która wyrwała mnie z zamyślenia. Gwałtownie odwróciłam się do tyłu i ujrzałam przykucającą przy mnie młodą dziewczynę, drobnej budowy. Miała długie, blond włosy związane w kucyk i bardzo ładne szafirowe oczy. Była ubrana w tradycyjne dżinsowe rurki, białą bluzkę z myszką miki, a na to rozpięta czarny sweterek i trampki przed kostkę tego samego koloru.
- Wybacz. Nie chciałam cię przestraszyć. – wyznała zakłopotana. – Wszystko gra? – spytała, delikatnie się do mnie uśmiechając.
- Szczerze? – dziewczyna lekko skinęła głową. – Moje życie jest jednym, wielki błędem. Kiedy myślałam, że uciekając z Londynu właśnie tutaj zapomnę o przeszłości, zostawiając wszystkie cierpienia i smutki właśnie tam, a tak naprawdę jest jeszcze gorzej. Jestem zmęczona, głodna do takiego stopnia, że bez problemu zjadałabym konia z kopytami i nawet nie patrząc na to czy jest zdrowy lub chory. Nie mam się też gdzie podziać. Pragnęłam być szczęśliwa, uśmiechać się do wszystkich bez powodu. Cały czas się łudziłam, dodając sobie nieświadomie kolejnych problemów do mojej listy, która i tak jest już zbyt długa. – na jednym tchu, wyrzuciłam z siebie to co leżało mi na sercu.
- W takim razie chodź ze mną. – oznajmiła mi blond włosa koleżanka, po wysłuchaniu tego co miałam do powiedzenia. Nie mając nic do stracenia, pochwyciłam walizkę za rączkę i ruszyłam za dziewczyną.
- Tak w ogóle gdzie my idziemy? – spytałam po chwili ciszy, panującej między nami.
- Do mnie do domu. Przecież nie mogłabym zostawić cię samej na ulicy, zwłaszcza na to, że jesteś zmęczona, głodna i nie masz dokąd iść, tak jak sama wcześniej wspomniałaś. Dokładając do tego wszystkiego makabryczną pogodę. – objaśniała mi w kilku zdaniach. – Byłabym zapomniała. Jestem Chealsy. – przedstawiła się, obdarzając mnie ciepłym uśmiechem i wyciągnęła w moją stronę dłoń, którą uścisnęłam.
- Miło mi. Ja mam na imię Rosalie. – resztę drogi spędziłyśmy w ciszy. Słychać jedynie było szum drzew poruszanych przez wiatr oraz stukanie kropel deszczu, rozbijających się o rynny czy wpadających do kałuż.
- Jesteśmy na miejscu. – oznajmiła moja towarzyszka, kiedy zatrzymałyśmy się pod niewielkim żółtym domkiem, z czarną dachówką. Do drzwi wejściowych prowadziła kamienna, kręta dróżka, koło której co jakiś czas stał malutki skalniak. Każdy z nich dodawał posesji uroku i subtelności. Nie chcąc dalej moknąć pośpiesznie przeszłyśmy na zadaszony ganek, gdzie blond włosa dziewczyna, grzebała po kieszeniach swoich spodni w celu odnalezienia klucza. Kiedy już go wyciągnęła, odkluczyła drzwi i przechodząc przez próg znalazłyśmy się w małym holu. Podłoga była wyłożona z jasnobrązowych płytek, za to ściany pokrywała beżowa farba. Naprzeciwko drzwi stało podłużne lustro, w grubej, drewnianej oprawie. Przed nim stała biała pufa. Obok znajdowała się duża szafa na obuwie, kurtki, płaszcze. Ściągnęłyśmy przemoczone buty i zostawiające je razem z moją walizką w przedpokoju, przeszłyśmy do salonu. Było to średniej wielkości pomieszczenie, ze ścianami w kolorze zboża i podłodze w postaci paneli. W jednej ze ścian umiejscowiony był kamienny kominek ze specjalnym miejscem na telewizor. Naprzeciw stała długa komoda z książkami, rodzinnymi fotografiami i różnymi figurkami. Pomiędzy dwoma końcami salonu stał biały, skórzany wypoczynek, a przed nim szklana ława, po której bokach stały jednoosobowe fotele. Na parapetach stały doniczki z przeróżnymi roślinami. Do połowy każdej z szyb spuszczone były białe rolety, a okna przysłaniały beżowe firanki.
          Usiadłam na podłużnym wypoczynku, z którego rzucałam okiem na pomieszczenie. Było tu naprawdę bardzo ładnie, tak przytulnie. Po chwili do pomieszczenia wróciła Chealsy niosąc dwa kubki z gorącą herbatką, na rozgrzanie organizmu. Jeden z nich podała mi i usiadła zaraz obok.
- Zostaniesz dzisiaj u nas. – oznajmiła mi, bez wcześniejszego zaproponowania mi noclegu.
- Byłabym wdzięczna, ale czy twoi rodzice nie będą mieli ci za złe, że przyprowadziłaś do domu gościa? Osobę, którą ledwo co znasz? – zadałam pytanie, po czym upiłam łyk napoju.
- Oczywiście, że nie. – odpowiedziała entuzjastycznie.
          Kiedy już przeschłyśmy i przebrałyśmy się w suche ubrania, przeszłyśmy do kuchni w celu przygotowania kolacji. Między czasie do domu zdołała wrócić rodzina Chealsy. Bałam się ich reakcji na widok przybłędy, którą byłam ja. Oni jednak powitali mnie bardzo ciepło. Przy spożywaniu posiłku, opowiedziałam im moją historię. Wspomniałam im o wszystkim co miało miejsce w moim życiu, o tym, że moja mama nie żyje już od dawna, o sierocińcu, w którym się znalazłam, kiedy odeszła, a także o tym jak się utrzymywałam i o swoim chłopaku. Dowiedzieli się też dokładnie po co przyleciałam do Nowego Jorku. Zaproponowali mi pomoc w odnalezieniu cioci, a także dach nad głową, do momentu jej odnalezienia, za co byłam im ogromnie wdzięczna.
          Następnego dnia po południu, kiedy tata mojej nowej koleżanki wrócił do domu z pracy obwieścił mi dobrą nowinę. Okazało się, że ma dobrego przyjaciela w policji, gdzie udał się zaraz po skończeniu swojej zmiany.
- Poszperaliśmy trochę w dokumentach i na nasze szczęście okazało się, że w całych Stanach jest tylko jedna kobieta o takim nazwisku. – oznajmił z uśmiechem. – Oczywiście odpisałem jej adres, więc jeśli jesteś gotowa możemy do niej pojechać. – dodał po chwili. Nie czekając zbyt długo, razem z Chealsy i jej ojcem wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy pod właściwy adres. Wjeżdżając na właściwą ulicę, jechaliśmy powoli szukając odpowiedniej tabliczki, którą po chwili wypatrzyła blond włosa.
- To tutaj. – wskazała na budynek. – Zostawimy cię, w końcu musicie sobie wiele wyjaśnić. – powiedziała, puszczając do mnie oczko. – Jak by coś to dzwoń. Powodzenia Rosalie. – dodała. Pożegnałam się z nimi i opuściłam pojazd. Przez chwilę stałam w bezruchu na chodniku, wpatrując się w odjeżdżające czarne auto, którym się tutaj dostałam. Kiedy zniknęło za zakrętem, szybko weszłam po schodkach i stanęłam przez białymi drzwiami. Byłam przerażona, w końcu od czekającej mnie rozmowy zależał mój los. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie wiedziałam co mam jej powiedzieć, jak zacząć. Przyleciałaś tutaj po to, aby ją odnaleźć. Wzięłam głęboki oddech i zapukałam do drzwi.
***


Cześć kochane! Korzystając z okazji tego, że jeszcze mam ferie, które niestety wraz z poniedziałkiem zaznają końca, postanowiłam dodać kolejny rozdział. Mam cichą nadzieję, że chociaż Wam się podoba, bo ja sama mam co do niego mieszane uczucia. Nie wszystko zawsze będzie idealne - powtarzam to sobie dość często, ale cóż poradzić. Wiedzcie jedno, a mianowicie to, że starałam się jak mogłam. Jak myślicie, czy Rosalie odnajdzie swoją ciocię akurat teraz, o ile to w ogóle będzie miało miejsce? Na końcu bardzo, ale to bardzo dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem – to naprawdę daje ogromną motywację, a także za to, że dodajecie się do obserwatorów. Pozdrawiam i do zobaczenia następnym razem ;*

32 komentarze:

  1. świetny *__*
    czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  2. wspaniały rozdział ! bardzo mi się podoba i już z niecierpliwością czekam na następny ! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny *-*
    Rosalie miała naprawdę dużo szczęścia, że spotkała Chealsy i że jej rodzina tak dobrze ją przyjęła. Fajnie by było gdyby na co dzień można było spotkać takich ludzi ;)
    Nie wiem dlaczego ale wydaje mi się, że jeszcze nie odnajdzie swojej cioci, no nic zobaczymy.
    Naprawdę mnie wciągnęłaś a to dopiero drugi rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm ... Nie mogłabym napisać nic więcej niż to ,że jest cudowny i na prawdę bardzo ciekawy .Jesteś niesamowita .Nie dość ,że za każdym razem potrafisz zadowolić mnie komentarzem to i rozdziałem .Jak ty to robisz ? Jestem ciekawa dalszego obrotu spraw ,tego jaką rolę odegra One Direction w tym opowiadaniu, no i czy dziewczyna znajdzie w końcu ciotkę .Mam nadzieję ,że jej kłopoty towarzyszące jej przez całe życie w końcu ją opuszczą .Chociaż raz na jakiś czas jakiś dramacik jest potrzebny żeby wszystko nie robiło się nudno .Wierzę ,że masz mnóstwo pomysłów i spokojnie nie jeden raz czymś mnie tu zaskoczysz .Weny mała <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham po prostu <33 Uwielbiam cię i twojego bloga,czekam na nexta,pisz szybciutko ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Po prostu kocham ten rozdział <3 Czekam na następny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Piszesz naprawdę bardzo dobrze :)
    Świetnie wszystko opisujesz, naprawdę z łatwością wyobraziłam sobie dom do którego się udały - świetnie ci wyszło.
    Mimo, że przeczytałam 1 rozdział zaciekawiłaś mnie historią bo widzę, że szykuje się coś naprawdę fajnego :)
    Biorą się za przeczytanie tego co napisałaś wcześniej żebym lepiej wczuła się w historie i oczywiście czekam na kolejny, bo przeczuwam, że warto :)

    second-chance-to-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawi mnie czy ciocia Rosalie nadal tam mieszka i czy w ogóle Rosalie ją pozna. Zastanawiam się też jak dziewczyna pozna chłopaków. ps. cudownie jak zawsze Xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej!
    Dlaczego ja nie wiedzialam, ze juz masz nowego bloga?! I jeszcze musze nadrobic zaleglosci pod postacia epilogu. Wybacz, ze tego nie zrobilam wcEsniej, ale wlasnie mi sie zaczely feri i chyba nie wiem normalnie jak sie nazywam. Niedosc ze Pani z matmy zadala nam 100 zadan, to jeszcze jestem 2 tygodnie na jakims zadupiu i nie mam internetu. Ehhh, wez nnie stad, prosze!

    Wiesz, przeczytalam to co napisalas i chyba powoli zakochuje sie w Twoim nowym opowiadaniu. Co Ty ze mna robisz?

    Swietny wyglad bloga, ale tresc zdecydowanie lepsza. Juz mnie czarujesz. Wiesz zastanawiam sie jak Ty wygladasz.... Mam taki obraz w gloweie... Nie watpie, ze jestes pewnie piekna ;3

    Oczywiscie bede odwiedzac tego bloga i juz znajduje sie na honorowym miejscu w ulubionych zakladkach ;3


    Pozdrawiam
    Ula

    OdpowiedzUsuń
  10. kiedy znajdę wolną chwilę, zabiorę się za czytanie... :)
    na naszym blogu http://hope-love-truth.blogspot.com pojawił się drugi rozdział. Dopiero zaczęłyśmy pisać, może cię zainteresuję <3 prosimy o szczere komentarze. xx, - Aileen, Jullie, Sam ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Chciałam dodać komentarz już wczoraj wieczorem, jednak nie potrafiłam dobrać słów, które oddałyby to wszystko, co czułam, czytając to, toteż piszę go teraz. Mam nadzieję, iż nie będziesz miała mi tego za złe. :)
    Podoba mi się motyw, który tu zastosowałaś. Pięknie wszystko opisałaś, nie ma wielu dialogów, choć wydaję mi się, iż byłyby one zbędne. Tak dokładnie i świetnie wszystko opisujesz, że wszystko inne zdaje się nie istnieć. Wprowadzasz w swój świat, który może i nie jest idealny, ale za to piękny. Ta historia mogła przydarzyć się każdemu, a dzięki temu ten blog jest taki realny. Emocje tak doskonale opisane, że po prostu nie mam słów. Nawet opisanie potencjalnie nieważnej rzeczy takiej, jak głód, wyszło Ci perfekcyjnie. Najlepsze jest to, że dopiero uczymy się o bohaterce. Nie wyłożyłaś jej charakteru otwarcie, opisując, jaka to ona nie jest. Nie. Powoli wplatasz jej cechy do tekstu, z czego jestem dumna. Dodatkowo niezdradzone imię chłopaka. Jestem oczarowana tym, naprawdę. I motyw z ciotką. Bardzo ciekawi mnie to, czy dziewczyna zdecyduje się wejść tam. Czy opowie cioci swoją historię i odnajdzie w końcu szczęście i prawdziwy dom. Cieszę się, że zaprosiłaś mnie do czytania tego bloga, gdyż jest naprawdę genialny. Naprawdę, jestem pod wrażeniem. Czekam na kolejny rozdział i życzę mnóstwo weny do dalszego tworzenia. ;* Pozdrawiam. xx

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mogłam się doczekać, kiedy dodasz ten rozdział. Jak zwykle jest świetny, mam nadzieję, że w życiu Rosalie wszystko zacznie się kierować w dobrym kierunku i nie będzie musiała przezywać więcej zmartwień.
    Pozdrawiam.
    Merci. xx

    OdpowiedzUsuń
  13. No to zaczynam. Kiedy kończyłaś tamtego bloga było mi smutno, bo bardzo się do niego przywiązałam. Wiedziałam jednak, że jak zaczniesz nowe opowiadanie to będzie jeszcze lepsze. Nie myliłam się. Podziwiam cię za twój styl pisania i oczywiście za bardzo ciekawą i wciągającą treść. Ten rozdział potwierdza tylko to jak dobrą pisarką jesteś. Rozumiem Rosalie z tym, że chce zacząć swoje życie od nowa, w nowym mieście, zapominając o bolesnej przeszłości. Bo w końcu każdy kiedyś ma taką chwilę słabości. Główna bohaterka jednak poszła o krok dalej i wcieliła swój plan w życie. Jestem bardzo ciekawa jej spotkania z ciotką, bo nie wiem jakiej się spodziewać reakcji jedynej rodziny dziewczyny. Nie mogę też doczekać się jaki wpływ na to opowiadanie będzie miało pięciu przystojniaków z One Direction. Czekam więc z niecierpliwością na rozdział trzeci, a tobie życzę duuuuużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
  14. milo sie czyta, bede czesto zagladac.. :) a ogolnie, to swietny blog :) wpadnij do mnie i obserwuj, jesli blog Ci sie spodoba :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Weszłam na twojego bloga, bo mnie zaprosiłaś i też dlatego, że czytasz mojego i pragnęłam zobaczyć jaki ty masz styl pisania i wgl. Muszę przyznać, że w ogóle nie żałuję wrecz przeciwnie jestem zadowolona, że przeczytałam 1 rozdział, a potem drugi.
    Rosalie zwykła dziewczyna, która ma wiele problemów. Miała dramatyczną przeszłość. Śmierć matki, sierociniec, potem ulica, praca kelnerki i własny pokój, chłopak, który wolał realizować karierę no i ten wyjazd do Nowego Yorku, który jednak okazał się dobrym pomysłem (a przynajmniej na razie). Koleżanka, która jej pomogła musi mieć bardzo dobre serce i jej rodzice też. Fajnie, że chcieli pomóc Rosalie. Jestem bardzo ciekawa jak na widok gł. bohaterki zareaguje jej ciocia, która nie widziała jej sporo czasu.
    Ogólnie mam wrażenia ardzo pozytywne co do tego bloga, dlatego dodałam się do obserwatorów i czekam na nexta;3

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział, :*
    Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozdział jest genialny :D
    Mi też niestety kończą się ferie...:/
    Czekam na następny rozdział :)
    your-last-first-kiss-1dstory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Rozdział jest super ;))
    Ale ja Cię Ada kiedyś zabije za to kończenie w takich momentach, naprawdę :P
    Moje ferie jeszcze nawet się nie zaczęły więc wiesz :P
    Czekam na następny ;))
    Pozdrawiam,
    M.

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny, podoba mi się xd zapraszam do siebie http://my-world-with-1d.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Prosze.cie.szybko bardzo podoba mi się ten blog i chce go czytać ale.nie ma jeszcze kolejnego rozdziału mam nadzieję że szybko się pojawi <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo fajne. Uwielbiam takie blogi, gdzie mogę przeczyać oryginalną historię o 1D <3.

    OdpowiedzUsuń
  22. Jak mogłaś skończyć to w takim momencie? :O Teraz siedzę i nie mogę sobie miejsca znaleźć bo chcę już wiedzieć co będzie dalej. Rozdział jest długi, a przeczytałam go jednym tchem, nawet nie wiem jakim sposobem tak szybko to się stało. :< Czekam na kolejny rozdział, a przy okazji zapraszam do mnie na NN :> http://1d-myinspiration.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. od razu i na miejscu z góry przepraszam, że nie komentowałam, ale przez naukę czasem nie mam na to czasu. wydaje mi się, że ten blog będzie zupełnie inny od poprzedniego, muszę przyznać, że zakochałam się w pięknych opisach jakie tworzysz, bo sprawiają, że łatwo sobie wszystko wyobrazić czy wprowadzić w sytuację C: już polubiłam główną bohaterkę i jej nową koleżankę, myślę, że kiedy już Rosali się ustabilizuje mimo wszystko nie stracą kontaktu. jestem ciekawa konfrontacji bohaterki z kobietą, więc z niecierpliwością czekam na następny i życzę dużo, dużo weny xx

    OdpowiedzUsuń
  24. Ps. U mnie nowy rozdział,mam nadzieję że wpadniesz ;)
    http://truly-deeply-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  25. O matko... zakochałam się w tym opowiadaniu. Tylko dlaczego skończyłaś w takim momencie? Teraz będę snuła to co się stanie w następnym rozdziale. Nie chcę słodzić za bardzo, ale... masz wielki talent i na pewno będę dalej czytała tego bloga. I jeżeli możesz chciałabym Cię prosić o przeczytanie bloga, którego prowadzę z koleżanką: http://wait-it-is-never-too-late.blogspot.com/ i chciałabym, żebyś pozostawiła opinię na jego temat, gdyż dopiero zaczynamy. Pozdrawaim, xx.
    Aubree.

    OdpowiedzUsuń
  26. Znów wbijam ^^
    Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger
    Więcej informacji znajdziesz na : http://mylifeasstevie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  27. Cześć! chciałabym Cię poinformować, że zostałaś nominowana do dwóch nagród na moim blogu, a mianowicie "Liebster Award" oraz "Versatile Blogger". Szczegóły w zakładkach oznaczonych # na moim blogu.
    www.lastyearwithlou.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  28. Muszę przyznać, że mile mnie zaskoczyłaś :*
    Ten blog daleko zajdzie, możesz być tego pewna, bo idzie Ci świetnie :)
    Jednak nawiasem mówiąc, bardzo mi utrudnia w czytaniu ten mały druczek -.-'
    Pomijając, bardzo jestem ciekawa, dalszego biegu wydarzeń .<3

    ----
    tymczasem zapraszam do mnie na pierwszy rozdział http://wanna-fuck-with-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  29. Bardzo wciągająca notka :) Czekam na więcej :P

    Zapraszam też na naszego bloga :
    Dwie nastolatki żyjące w skrajnej rozpuście. Mieszkanki Las Vegas korzystające w pełni z uroków tego miasta. Alkochol, seks i wieczna zabawa.
    http://blaise-georgia.blogspot.com/
    Zapraszamy! :))

    OdpowiedzUsuń
  30. Czytam ten rozdział i czytam, i nie mogę wyjść z zachwytu. Wszystko mi się w nim podoba. Od opisów do dialogów.
    Rozdział jest idealnie dopracowany.

    OdpowiedzUsuń
  31. Znalazłam twojego bloga przypadkiem, kiedy rozsyłałam zaproszenia na swojego. Na początku już postanowiłam przeczytać gdyż są tutaj tylko dwa rozdziały. Już przy 1 poczułam zafascynowanie tym blogiem. Główna bohaterka wiele przeszła w życiu. Śmierć matki to najgorsze co może być, sierociniec i jeszcze ten chłopak, który ją zostawił. Pierwszą szansę odbudowy dostała od swojej szefowej, która dała jej prace i stałe miejsce zamieszkania. A teraz poleciała do cioci. Bardzo jestem ciekawa jak ta kobieta zereaguje na jej widok.
    Innymi słowy blog fenomenalny, dodałam się już do obserwatorów więc zostaje mi tylko czekać na jaką nowość. Kiedy tak mniej więcej można się spodziewać 3 rozdziału?

    Zapraszam do przeczytania, skomentowania oraz zaobserwowania jeśli Ci się spodoba mojego nowego bloga. Jest to mój pierwszy tego typu blog dlatego pragnę widzieć szczere opinie, a nie zmyślone i napisane od tak :)
    Pozdrawiam gorąco i jeszcze raz zapraszam na:
    http://sarcasm-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  32. Mi się podobało, oczywiście jestem ciekawa dalszych losów, ale dzisiaj chyba już nie dam rady ;c ale w wolnej chwili obiecuję nadrobić zaległości.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://candice-returns.blogspot.com/
    Candice ;***

    OdpowiedzUsuń