sobota, 9 lutego 2013

Rozdział 3


          Serce waliło mi ja oszalałe, a całe ciało trzęsło się ze strachu jak galareta. Po niecałej minucie czekania, która dłużyła się nie niemiłosiernie, drzwi zostały otwarte na oścież, a w progu stanęła dość  wysoka kobieta, drobnej budowy. Miała piegowatą twarz, duże zielone oczy, kształtem przypominające migdały, oraz rude włosy ułożone w delikatne fale, sięgające po ramiona. Wyglądała na osobę po trzydziestce. Z przedniej kieszeni jeansów wyciągnęłam już dość zmiętą fotografię, przedstawiającą moją mamę i ciotkę. Przyglądnęłam się uważnie postaci przede mną i na zdjęciu. Już na pierwszy rzut oka dało się zauważyć uderzające podobieństwo między nimi. Czyli udało się, odnalazłam ją. Przez chwilę panowała niezręczna cisza. Obie przyglądałyśmy się sobie wzajemnie z nieukrywaną ciekawością. Chciałam się odezwać, ale strach sparaliżował zarówno moje ciało, jak i język.
- Dobry wieczór. – kobieta postanowiła zacząć rozmowę. – Mogłabym w czymś pomóc? – spytała, ukazując rząd swoich białych zębów, dodając mi tym gestem odrobiny otuchy.
- Dobry wieczór. – wyjąkałam z trudem. – Czy mam przyjemność z panią Lisą Montgomery? – zadałam pytanie, uśmiechając się blado. W mojej głowie od razu pojawiło się setki czarnych scenariuszy, przez co nie mogłam spokojnie myśleć. Chociaż próbowałam, nie dałam rady nad tym zapanować.
- Zgadza się. – odpowiedziała. Zauważyłam, że odkąd mnie ujrzała stojącą pod jej drzwiami, cały czas bacznie mi się przyglądała, oglądając od góry do dołu, jednak dłuższą uwagę skupiając na twarzy. – Czy coś się stało? – spytała z troską.
- Nie wiem jak mam to powiedzieć. To dość skomplikowane. – odpowiedziałam. Zawahałam się przez moment. Bałam się, że mnie odrzuci i cała ta przeprowadzka do Nowego Jorku okaże się na nic, skoro właśnie jej odnalezienie było moim priorytetem. Jednak będzie co ma być. Zacisnęłam dłonie w pięści i biorąc głęboki wdech, podałam Lisie trzymaną w lewej ręce fotografię. Kobieta popatrzyła najpierw na nią, a potem na mnie. Jej oczy momentalnie napełniły się łzami.
- Jesteś do niej taka podobna. – powiedziała rozklejając się na dobre, lecz z jej twarzy ani na sekundę nie zszedł uśmiech. Prędko podeszła bliżej mnie i mocno do siebie przytuliła. Stałyśmy w takiej pozie przez kilka dobrych minut, aż w końcu ciocia rozluźniła uścisk. – O ile dobrze pamiętam, masz na imię Rosalie, prawda? – spytała, a ja w ramach odpowiedzi kiwnęłam twierdząco głową. – Może wejdziemy do środka? – zaproponowała znacznie weselej. – Nie będziemy przecież moknąć. – dodała. Nie czekając na moją odpowiedź, chwyciła mnie za rękę i wciągając do swojego mieszkania, zamknęła drzwi. Stałyśmy w malutkim holu, z białymi ścianami i tego samego koloru płytkami, tak czystymi, że dało się w nich przejrzeć. Zdjęłam ze stóp czerwone trampki i poszłam za ciocią do salonu. Było to ogromne pomieszczenie z ciemnoszarymi ścianami. Podłoga wyłożona była panelami, których część okrywał biały dywan. Na samym środku stał duży, popielaty narożnik z czarnymi i beżowymi poduszkami. Przed nim stała szklana ława, na której leżało pisemko o modzie, flakon z czerwonymi różami oraz świeczki. Na całej tylnej ścianie rozciągał się drewniany kredens z przeróżnymi książkami, zaczynając od słowników i encyklopedii, a kończąc na powieściach. Z sufitu zwisała lampa z czarnym abażurem. Okna przysłaniały beżowe zasłony i cieniutkie, białe zasłony. – Napijesz się czegoś? – spytała mnie ciocia Lisa, kiedy obie siedziałyśmy na narożniku.
- Poproszę. – odpowiedziałam, obdarzając ją uśmiechem, który odwzajemniła. Śledziłam ją wzrokiem, do momentu kiedy zniknęła za ścianą. Chwilę później wróciła do pomieszczenia niosąc dwa kubki.
- Proszę bardzo. – odpowiedziała, podstawiając mi pod nos gorące cappuccino. Podziękowałam i idąc w ślady rudowłosej kobiety, upiłam łyk napoju.
- Co cię sprowadza do Nowego Jorku? – spytała, kiedy odłożyła naczynie na umiejscowioną przed nami ławę.
- Głównie to w celu odnalezienia ciebie. – odpowiedziałam.
- A co na to twoja matka? Wie, że u mnie jesteś? – zadała kolejne pytanie, tylko tym razem szeroko się uśmiechając. Z jej miny dało się wyczytać, że nad czymś myśli. Już chciałam jej odpowiedzieć, jednak była szybsza. – Mamy dwutysięczny dziesiąty rok, a ja jej tak dawno nie widziałam. Tak na marginesie, co u niej słychać? – mówiła i pytała nie dając mi szansy odpowiedzieć na żadne z poprzednich.
- Zmarła dziesięć lat temu. – powiedziałam niemalże niedosłyszalnie. Każde jej wspomnienie wiele mnie kosztowało, mimo, że nie żyła już od dawna. Popatrzyłam współczująco na ciocię Lisę. Jej twarz w tak krótkim czasie przybrała smutny wyraz, a po policzkach zaczęły spływać strumienie łez. – Przykro mi. – dodałam szeptem.
- To niemożliwe. Wszystko co mówisz nie może być prawdą. – powtarzała do siebie półgłosem, błądząc ślepo spojrzeniem po pomieszczeniu. Nie zwlekając ani chwili dłużek, przybliżyłam się do kobiety i przytuliłam ją. – Nie zdążyłam się z nią pożegnać, a co najważniejsze pogodzić. Zwlekałam z tym piętnaście długich lat, a wszystko to przez swoją wyniosłość i upór. Nigdy sobie tego nie wybaczę. – kiedy skończyła, delikatnie przetarła rękawami od swojego swetra oczy. Na chwilę w pomieszczeniu zapanowała cisza. Rudowłosa zapewne układała to sobie wszystko w głowie. – Co było powodem jej śmierci? – spytała po paru minutach milczenia. – Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek na coś poważniejszego chorowała. – dodała.
- Wszystko było dobrze. Jak co wieczór położyła się spać, lecz następnego ranka już nie wstała. Zmarła tak niespodziewanie. – powiedziałam, sama roniąc jedną łzę, którą szybko starłam.
- Miałaś zaledwie sześć lat, kiedy zostałaś sierotą. – powiedziała tak jakby do siebie. – Co się później z tobą działo? – spytała, cały czas bacznie mi się przyglądając. Jej oczy nadal były zaszklone, twarz nie przybrała żadnego wyrazu, a usta lekko drżały.
- Nie utrzymywałyśmy z żadnym z krewnych bliższych kontaktów, dlatego nie miał się mną kto zaopiekować. Zresztą czasy były ciężkie i nikt nie potrzebował kolejnych wydatków. Po śmierci mamy zostałam umieszczona w sierocińcu. Początki były trudne, ale z biegiem czasu zaaklimatyzowałam się tam. Siostry, ksiądz czy też tamtejsze dzieciaki zastąpiły mi rodzinę. Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy. Miejsce, gdzie znajdowało się moje schronienie, zostało zakupione w celu przerobienia na pole golfowe, a nas mieli poumieszczać w różnych innych sierocińcach oddalonych od Londynu. Nie chciałam opuszczać miasta i grobu mamy, dlatego spakowałam swoje rzeczy i uciekłam. Parę dni byłam skazana na tułaczkę po ulicach, głodna, brudna, zmarznięta. I pewnie bym tak dalej żyła, lub umarła w tych warunkach, gdyby nie jedna pani, właścicielka baru, która zapewniła mi dach nad głową i dała posadę kelnerki. W tym czasie zdążyłam się zakochać. – przerwałam na chwilę. Do mojej głowy napłynęły wszystkie związane z nim wspomnienia. Mimo, że źle mnie potraktował, dalej było mi trudno. – Najpierw łączyła nas jedynie przyjaźń, lecz potem przerodziło się to w coś zupełnie innego. Byłam naprawdę szczęśliwa, odżyłam po śmierci mamy, uśmiech non stop gościł na mojej twarzy, tylko, że jego też straciłam. Zerwał ze mną po kilku pięknych miesiącach spędzonych razem. W tedy już nic nie trzymało mnie w Londynie. Tam tylko napływały do mnie smutne wspomnienia, towarzyszące mi przez cały czas i mimo wielu prób, nie dało się ich odpędzić. Za ostatnie pieniądze kupiłam bilet lotniczy do Nowego Jorku, można rzecz nowego i lepszego życia. – czułam łzy, które napłynęły do moich oczu w trakcie opowiadania cioci, jak spędziłam ostatnie piętnaście lat. W pomieszczeniu zapanowała cisza. Rudowłosa wpatrywała się we mnie. W pewnym momencie przytuliła mnie do siebie. Właśnie tego w teraz potrzebowałam najbardziej.
- Cieszę się, że jesteś. – powiedziała, co wywołało na mojej twarzy delikatny uśmiech, a po policzku spłynęła kolejna dzisiejszego popołudnia łza, tylko, że tej nie starłam. – Głuptasie! Czemu płaczesz? – spytała, jednocześnie podśmiechując się pod nosem.
- Ze szczęścia. – tylko te dwa słowa byłam w stanie wypowiedzieć, bo rozkleiłam się na dobre. – Dawno nie czułam się potrzeba. – wyjąkałam, a ciocia wolną ręką pogładziła mnie po moich blond włosach.
- Dobrze, że przyleciałaś. Nie dość, że jest to czymś w rodzaju oderwania się od starego życia, które nie należało do najszczęśliwszych, to nie będę musiała już dłużej sama mieszkać. – oznajmiła z szerokim uśmiechem.
- Chcesz, abym z tobą zamieszkała? – spytałam znacznie żywiej, na co w odpowiedzi zaczęła kiwać twierdząco głową. – Dziękuję! Naprawdę dziękuję! To bardzo wiele dla mnie znaczy! – byłam szczęśliwa, że okazało się, iż mój przyjazd w cale nie zdał się na marne. Wewnątrz mnie zaczęła rodzić się nadzieja, że faktycznie zażegnałam ból i smutek, a moje życie wypełni radość.
- A tak w ogóle gdzie podziały się twoje rzeczy? – zapytała i zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu.
- Zostawiłam je u takiej dziewczyny, która wraz ze swoją rodziną dała mi schronienie przed deszczem oraz dzięki nim odnalazłam ciebie. – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się mimowolnie.
- Wstawaj. Pojedziemy po twoje rzeczy. – zarządziła ciocia. Zeszłam z narożnika i udałam się do przedpokoju, gdzie założyłam na nogi moje czerwone trampki, wiążąc je luźno. Kiedy obie byłyśmy gotowe, wyszłyśmy na zewnątrz. W dalszym ciągu od dnia wczorajszego, niebo nie ustępowało i zsyłało na ziemię coraz to więcej zimnych kropel deszczu. Rudowłosa zamknęła mieszkanie i pośpiesznie zeszła po schodach, a ja zaraz za nią. Stanęła dopiero przy zaparkowanym przy krawężniku małym samochodzie. Wyciągnęła z torebki klucze i otworzyła pojazd, do którego wsiadłyśmy i zapięłyśmy się pasami, a chwilę później ruszyłyśmy w drogę. Przez cały czas ją pilotowałam, gdzie ma jechać. Na moje szczęście zapamiętałam drogę do domu Chealsy. Po paru minutach dojechałyśmy na miejsce.
- Zatrzymaj się. To tutaj. – oznajmiłam, wskazując na właściwy dom. Odpięłam pasy bezpieczeństwa i wyszłam z samochodu. – Ciociu, zaraz wrócę. – poinformowałam kobietę, siedzącą na miejscu kierowcy.
- Nie śpiesz się. – powiedziała, uśmiechając się do mnie. Już miałam iść w stronę domu mojej koleżanki, lecz rudowłosa kobieta ponownie się do mnie zwróciła. – Nie mów do mnie ciociu, bo czuję się strasznie staro. Wolałabym, żebyś zwracała się do mnie po imieniu. – oznajmiła. - Oczywiście, jeśli tylko nie sprawia ci to żadnego problemu. – dodała, a ja od razu stanowczo zaprzeczyłam i posyłając jej uśmiech, skierowałam się w stronę żółtego domu. Kiedy stałam pod drzwiami, lekko w nie zastukałam. Nie czekałam długo. Po chwili uchyliły się, a w nich stanęła bordowo włosa. Kiedy tylko mnie zobaczyła, przepuściła mnie przez próg.
- No i jak?! – zapytała energicznie, kiedy znajdowałyśmy się już w środku.
- Rosalie! – w przedpokoju zjawili się również państwo Jones. – Jak ci poszło? Nie było cię przez tyle czasu, że zaczynaliśmy się już martwić, a Chealsy szczególnie.
- Świetnie. – odpowiedziałam z entuzjazmem. – Poopowiadałyśmy oraz powspominałyśmy sobie. Lisa zaproponowała mi, abym z nią zamieszkała! – rzuciłam.
- To wspaniale! – odrzekł pan Jones. – Bardzo się cieszymy, że udało ci się dogadać z ciocią. – dodał. W pomieszczeniu zapanowała cisza, pod czas której każdy obdarowywał mnie uśmiechem. Nie czekając chwili dłużej podeszłam do każdego z nich i przytuliłam w ramach podziękowania, a szczególnie blondynkę.
- Dziękuję wam za to, że mi pomogliście, a nie w cale musieliście. – powiedziałam. – A tobie Chealsy szczególnie. Gdyby nie ty pewnie w dalszym ciągu błąkała się pośród nowojorskich ulic, których w ogóle nie znam.
- Drobiazg. – odpowiedziała, uśmiechając się od ucha do ucha. – Mam nadzieję, że nasza znajomość nie skończy się na dzisiejszym dniu i niedługo się zobaczymy. – dodała, kiedy stałam z walizką gotowa do wyjścia.
- Też mam taką nadzieję. – powiedziałam. – Jak coś to wiesz gdzie mnie szukać.
- Ty również. – pożegnałam się ze wszystkimi. Ciągnąc za sobą bagaż podeszłam pod samochód, a chwilę później siedziałam przypięta pasami, jadąc przez osiedle domków jednorodzinnych. Jak na Nowy Jork, który ledwo co zdążyłam poznać, ulice nie były zbytnio zapełnione. Niedługo dojechałyśmy pod nasz dom. Od razu po wejściu do mieszkania, ciocia zaprowadziła mnie do mojej nowej sypialni. Było to przytulne pomieszczenie z czerwoną tapetą w kropki i podłogą w postaci klasycznych paneli. Przy jednej ścianie stała biała wersalka. Za nią znajdowała się szafka nocna ze szklaną, małą, czerwoną lampką i kaktusem wypuszczającym żółte kwiaty oraz budzikiem. Po drugiej stronie stała szafa, łącząca się z biurkiem, do którego dosunięte było krzesło. Podłogę okrywał biały, puchowy dywanik. Do ścian poprzybijane były fotografie przedstawiające różne miejsca Londynu oraz zdjęcie mojej mamy i cioci, te same, które zaważyło o mojej decyzji opuszczenia Anglii.
- I jak? Podoba ci się? – spytała ciocia, kiedy już zdążyłam rozejrzeć się po pomieszczeniu. - Jeśli nie, zawsze można zmienić wystrój. – dodała.
- Nie ma takiej potrzeby. Jest idealnie. – odpowiedziałam. Resztę dzisiejszego wieczoru spędziłam na rozmowie z Lisą, która pomagała mi przy rozpakowywaniu rzeczy. Kiedy skończyłyśmy, od razu położyłam się spać. Byłam zmęczona, więc szybko zasnęłam, lecz tym razem na mojej twarzy gościł szeroki uśmiech. Pierwszy raz od kilku lat nie musiałam się martwić, co pokarze jutrzejszy dzień.
***

Cześć kochane! Na samym początku chciałabym Was bardzo, ale to bardzo przeprosić za tak długą przerwę pomiędzy rozdziałami - biedne musiałyście czekać na nowy około dwóch tygodni, jak nie więcej - oraz za jego beznadziejność, a także za to, że zaniedbałam Wasze blogi. Obiecuję, że jak jutro tylko się obudzę i zrobię ćwiczenia z biologii, zabieram się za czytanie i pozostawienie długich jak na moje możliwości komentarzy. Nie jestem fanką, aż tak wielu dialogów, ale Rosalie musiała sobie wszystko wyjaśnić z ciocią. Jednak obiecuję Wam, iż następny rozdział będzie o niebo lepszy - przynajmniej będę się starała. Korzystając z okazji, chciałabym Wam bardzo podziękować, za tak wiele komentarzy pod rozdziałem drugim - to naprawdę motywuje do pisania. Tak więc pozostawiajcie po sobie ślad, chociażby w postaci jednego słowa - pozytywnego lub niekoniecznie - a ja postaram się napisać arcydzieło. Pozdrawiam ;*

29 komentarzy:

  1. Rozdział jest naprawdę świetny ;)
    i oczywiście czekam na następny *_*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny <33 Mam pytanie : Przestaniesz wpędzać mnie w kompleksy ? :) I znowu ten wygląd bloga ,no oczu oderwać nie mogę ! xD
    Nie no,zaebisty,czekam na CD tej wspaniałej historii ;*
    Pozdrawiam i zapraszam też do mnie,nowy rozdział:
    http://truly-deeply-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak miałabym jak to bym w tym momencie coś Ci zrobiła, jeszcze raz przeczytam że piszesz że rozdział jest beznadziejny to obiecuję że Cię znajdę :P
    Masakra już miała do Ciebie pisać gdzie jest jakiś nowy cudowny rozdział, a tu proszę akurat pojawił się ;))
    Cieszę się że to właśnie jest ciotka Ros ;) mam nadzieje że teraz jej się będzie wszystko układać ;P
    Czekam na następny ;))
    Pozdrawiam,
    M.


    http://one-day-with-thea-and-niall.blogspot.com/
    http://the-love-and-pain.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedziałam, że mam coś zrobić jak ogarnę na jutro lekcje.. Miałam zostawić ci komentarz z opinią kolejnego rozdziału, ale oczywiście zapomniałam, bo przeczytałam go rano na telefonie i miałam go skomentować jak włączę laptopa. Na szczęście udało mi się przypomnieć, po tym jak przeczytałam twój komentarz na moim blogu :) No to zaczynam. Niesamowicie biło mi serce, kiedy trzymałaś w napięciu spotkanie Rosalie z ciotką. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Nie wiedziałam, czy siostra jej mamy się ucieszy, czy powie, że nie chce jej znać. Nawet nie wiesz jaką ulgę poczułam jak Lisa Montgomery popatrzyła na wręczone zdjęcie, po czym mocno przytuliła Ros. Wzruszyłam się. Najzwyczajniej w świecie wzruszył mnie ten moment i otrzymało się to aż do opowiadań głównej bohaterki o śmierci matki oraz to co ją w życiu dotąd spotkało. Później już cieszyłam się jak głupia razem z Rosalie, kiedy ciotka zaproponowała jej wspólne mieszkanie. Tak bardzo cieszę się, że wreszcie w jej życiu zaczyna się układać. Teraz tylko pozostało mi czekać na to, aż napotka na drodze JEGO. Jestem ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy.. Na koniec oczywiście muszę wspomnieć o tym, że jesteś cudowna i uwielbiam każde kolejne twoje opowiadanie. Życzę ci bardzo duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo weny, by kolejny rozdział był jeszcze lepszy. No, o ile to w ogóle jest możliwe. Pozdrawiam, podziwiam i kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak dobrze, że ciocia Rosalie przyjęła ją z otwartymi rękami. To jest taki krok ku lepszemu życiu. Myślę, że Rose zaprzyjaźni się z Chealsy to by jej dobrze zrobiło. Fajnie też, że główna bohaterka wygadała się swojej cioci to na pewno dobrze jej zrobiło. Zostaje mi tylko czekać na kolejne części :)
    Pozdrawiam i życzę Ci baaaardzo i to baaaardzo dużo weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy Rosalie będzie z Zaynem?
    Z wyglądu trochę tak wynika.
    Świetnie piszesz. ; )
    Czekam na next. ; )

    OdpowiedzUsuń
  7. jeju, po prostu boskie ^^
    tak samo jak wygląd bloga! ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. O tak <3 Jest na prawdę idealny .Cieszę się ,że głównej bohaterce w końcu się układa .Mam nadzieję ,że ułoży sobie życie ,zakocha się i teraz spotka ją już tylko co najlepsze .Dziękuję ci za tak wspaniałe komentarze u mnie ,mam nadzieję ,że równie dobrze sprawuje się w roli czytelnika jak ty .Jesteś wspaniała pod wieloma względami <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Uff juz myślałam, ze Lisa powie coś w stylu spadaj dziecko nie znam cię... Na szczęście szczęście stało się inaczej :D rozdział bardzo mi się podoba :) ciekawi mnie to o co Lisa poklocila się , mama Rose. Jak najszybciej dodaj jest :)
    your-last-first-kiss-1dstory.blogspot.com
    x1dforevernumber1x.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Wygląd bloga jest śliczny. Przepraszam, że się nie rozpiszę, ale jestem już zmęczona i oczy mi się kleją. Rozdział jest świetny i nie pisz mi, że to jest dno! Pozdrawiam.
    Iris. ;**

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny wygląd bloga :) Bardzo mi się podoba :) Świetny rozdział ;p Masz wielki talent ;p
    http://and-little-things-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. I ty mówisz, że nie jesteś z tego zadowolona?! Normalnie jak Cię znajdę, to uduszę -,- Przecież to jest świetne!
    Zacznijmy od tego, że przeczytałam niewinny spamik od Ciebie, ale od razu taki miły komentarz mnie zaciekawił. Weszłam, a co mi tam! I... Bardzo mi się spodobało.
    Cała historia dzieje się powoli, czyli jak trzeba. Mamy wprowadzenie Rosalie, osoby ciężko doświadczonej przez życie. Poznajemy jej przeszłość. Jej mamę. Teraz dochodzi ciocia. No i jest jeszcze Chelsea - pewnie nowa przyjaciółka. Dobrze, że znalazła "bratnią duszę". Więcej takich ludzi na tym świecie!
    W każdym razie, bardzo mi się podoba wątek Rose. N arazie mamy tu tylko umęczoną nastolatkę, ale mam nadzieję, że po drodze ku kolejnym postom się przed nami odkryje. Przecież pod tą "skorupą smutku" musi się kryć ktoś więcej.
    W pierwszym rozdziale zobaczyłam coś o chłopaku, który ją porzucił dla sławy. Intuicja (oraz tło) podpowiadają mi, że to był Zayn. Czyż nie? A może się mylę? Czy będzie to opowiadanie o 1d?
    Co jeszcze mogę powiedzieć... Wzruszyłaś mnie tym momentem spotkania Rosalie z ciotką. Jak ona pokazała to zdjęcie... A potem Lisa ją przytuliła... Trochę się bałam z początku, że ją odrzuci, ale jest wszysko ok ;) I biedna Rose znalazła rodzinę. Czemu do niej wcześniej nie pojechała?! Ehh, Rose o.O
    Napisałaś, że nie lubisz dialogów. Czemu? Przecież to one nadają opowiadaniu sens. Nie bój się ich, dobrze Ci wychodzą. Najważniejsze, żebyś wyobraziła sobie scenę, jakby odbywała się w rzeczywistym życiu. Umieść emocje i opisy, by go wzbogacić. Niestety, samymi opisami świata nie zawojujesz opowiadaniem, CHYBA że w przypadku pamiętnika.
    Dodane do obserwowanych :D
    Pozdrawiam
    Merr
    PS Mam nadzieję, że w przyszłości ukaże się coś wesołego ;)
    PS2 Świetny wygląd <3
    PS3 Zapraszam do mnie
    http://percyiannabeth.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Ojej, cudny rozdział !
    Tak się ciesze, że Rosalie odnalazła swoją ciocię. Teraz ma być tylko lepiej. <3
    Pozdrawiam.
    Merci.

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej :) Odkryłam tego bloga przez koleżankę, która powiedziała że jest wspaniały. No i cóż..nadrobiłam rozdziały i stwierdzam : Nie pomyliła się. :)
    Wszystko opisujesz tak dokładnie,lekko chce się czytać *.*
    Uwielbiam tego bloga i tak jak koleżanka u góry cieszę się, że Rosalie znalazła ciocię :3 Obserwuję.
    Czekam na CD tej wspanialej historii <3
    Zapraszam też do mnie,może cię zaciekawi :)
    http://inlovewith1dstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. adjdfngsxn , boże <3 *_* najpierw byłam zła , że dałaś tylko spam , a nie zajrzałaś na bloga , a później coś mnie podkusiło , żeby jednak wejść i to przeczytać : * Jestem zafascynowana twoim pismem , po prostu : ooo BRAK MI SŁÓW <3 oddaj mi trochę talentu co ? :D Dodaje się i mam nadzieję , że ty zrobisz to samo . Na moim nowym blogu pojawił się dopiero 2 rozdział i mam nadzieję , że przeczytasz , skomentujesz i dodasz się do obserwatorów <3 z góry dzięki :** Buzioole <3 xx trrembles.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Ojj jak dobrze że ciocia przyjęła ją tak ciepło. Nie widzę innej opcji. Teraz czekamy na dalszą część, jak dziewczyna poradzi sobie z życiem w obcym miejscu.
    Ahh nie mogę się doczekać ;DD
    P.S.
    Nominowałąm cę od The Yersatile Blogger.
    Szczegóły znajdziesz tutaj:
    http://my-life-wolud-suck-you.blogspot.com/
    Życzę duuużo weny i pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  17. Super. Cieszę się, że znalazła ciotkę, a ta miło ją przyjęła. Szkoda, ze nie pogodziła się z matką Rose ; (. Rozdział super. Czekam na IV ! ; )
    Pozdrawiam isiia <3

    OdpowiedzUsuń
  18. O mój boszzzz ! To jest takie piękne !Dobra , jest to 3 rozdział , ale ja już kocham tego bloga i z upragnieniem czekam na nn :P

    Zapraszam na nn :*
    http://lovesandfriend.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Genialny rozdział!! ^^ Dopiero co przeczytałam poprzednie rozdziały. Twój blog jest świetny! Masz piękny styl pisanie- po prostu nie mam zastrzeżeń ;p W tym rozdziale podoba mi się wszystko. Czekam na nowy z niecierpliwością :D
    Weny życzę xx
    PS. Śliczny szablon!! ^^

    OdpowiedzUsuń
  20. OMG!! Dołączam do fan page'u !! :D W weekend nadrobię wszystkie rozdziały, bo rano do szkoły :3 Tak jak w powyższym komentarzu uważam że masz cudny szablon :D Świetnie piszesz <3

    Dodaję do obserwujących i zapraszam do mnie na:
    letmefeeloursicklove1d.blogspot.com
    (dopiero 1 rozdział, proszę oceniajcie :) zbieram czytelników :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Na początku, to muszę ci powiedzieć, że już trafiłaś na jedno ze szczytowych miejsc mojej listy najlepszych blogów :D
    Nie ma sobie czego gratulować, bo nie jestem kimś ważnym, ale to pewnego rodzaju ostrzeżenie, bo będę tu częstym gościem, pozostawiającym po sobie nudne komentarze ;P Nie będę pisała , że twój blog jest świetny , bo tak może napisać każdy To co wychodzi z twojego stukania w klawiaturę jest magiczne . Przy czytaniu powstaje przecudowne uczucie , jakbyś stała tam i wszystko widziała . MIŁO widzieć , że ktoś naprawdę się tak przykłada . Cóż mogę jeszcze napisać? Życzę Ci po prostu dalszej weny do tworzenia ciekawych wątków, a przy okazji serdecznie zapraszam Cię na: http://ever-together-we-sail-into-infinity.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Brak mi słów żeby opisać tego bloga. Rozdziały są świtne, piękne, zajebsite a sam blog po prostu cud, miód i malina. Też chciałam zauważyć extra szablon :D Dodaję do obseratorów i czekam na next xdd

    Zapraszamy http://one-direction-lose-my-mind.blogspot.com/ My dopiero zaczynamy i zbieramy czytelników, więc jak będziesz mieć czas to zaglądnij :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Zostałaś nominowana to The Versatile Blogger! :) Więcej szczegółów na -> http://letmefeeloursicklove1d.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger.html Pozdrawiam :D

    P.S.: Wspaniały rozdział xx ♥

    OdpowiedzUsuń
  24. Zostałaś nominowana przez nasz blog do The Versatile Blogger <3 http://one-direction-lose-my-mind.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. boże, znowu spóźniona.... głupia szkoła, ehh do rzeczy.
    pięknie opisałaś pierwszy akapit, możny było wręcz wczuć się w postać Rosalie -dosłownie, to było świetne! <3
    "Pierwszy raz od kilku lat nie musiałam się martwić, co pokarze jutrzejszy dzień." - a to zdanie spodobało mi się najbardziej, naprawdę. jak czytałam ostatnie zdania rozdziału wręcz się uśmiechałam. rozdział cudowny, dobra robota (: masz wielki talent, który widać wykorzystujesz (: pozdrawiam cieplutko i weny na kolejny C:

    OdpowiedzUsuń
  26. Jak taki rozdział może Ci się nie podobać ? On jest świetny <3
    Jeżeli następny rozdział będzie o niebo lepszy, to ja nie wyobrażam sobie jak doskonale go napiszesz.
    Pozostaje mi czekać na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  27. Jak obiecałam, nadrobiłam zaległości i ponownie tu jestem. bardzo mi się podoba jak piszesz i będę śledzić twojego bloga, zobaczymy co dalej wymyślisz. Pozdrawiam i czekam na nn ;***

    OdpowiedzUsuń
  28. no no .<3
    troszkę zaniedbałam, ale już się poprawiam :))
    niesamowity zwrot akcji :)
    czekam na kolejne z niecierpliwością .<3


    ----
    tymczasem u mnie rozdział 2.
    http://wanna-fuck-with-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  29. Ciocia Rosalie wydaje się bardzo sympatyczną osobą. Przynajmniej główna bohaterka miała się komu wygadać, na pewno jej to ulżyło i możliwe, że przez ten wyjazd z Londynu zmieniała trochę perspektywę na świat. Może Rose w końcu uwierzy, że są pozytywy naszego istnienia ?
    Fajnie by było jakby Rosalie spotkała się jeszcze z Chealsy. One mogłyby się zaprzyjaźnić :)
    Życzę Ci dużo weny, chodź i tak ją posiadasz, i oczywiście czekam na nexta;3

    OdpowiedzUsuń