Serce waliło mi ja oszalałe, a całe ciało trzęsło
się ze strachu jak galareta. Po niecałej minucie czekania, która dłużyła się
nie niemiłosiernie, drzwi zostały otwarte na oścież, a w progu stanęła
dość wysoka kobieta, drobnej budowy.
Miała piegowatą twarz, duże zielone oczy, kształtem przypominające migdały,
oraz rude włosy ułożone w delikatne fale, sięgające po ramiona. Wyglądała na
osobę po trzydziestce. Z przedniej kieszeni jeansów wyciągnęłam już dość zmiętą
fotografię, przedstawiającą moją mamę i ciotkę. Przyglądnęłam się uważnie
postaci przede mną i na zdjęciu. Już na pierwszy rzut oka dało się zauważyć
uderzające podobieństwo między nimi. Czyli
udało się, odnalazłam ją. Przez chwilę panowała niezręczna cisza. Obie
przyglądałyśmy się sobie wzajemnie z nieukrywaną ciekawością. Chciałam się
odezwać, ale strach sparaliżował zarówno moje ciało, jak i język.
- Dobry wieczór. – kobieta postanowiła zacząć
rozmowę. – Mogłabym w czymś pomóc? – spytała, ukazując rząd swoich białych
zębów, dodając mi tym gestem odrobiny otuchy.
- Dobry wieczór. – wyjąkałam z trudem. – Czy mam
przyjemność z panią Lisą Montgomery? – zadałam pytanie, uśmiechając się blado.
W mojej głowie od razu pojawiło się setki czarnych scenariuszy, przez co nie
mogłam spokojnie myśleć. Chociaż próbowałam, nie dałam rady nad tym zapanować.
- Zgadza się. – odpowiedziała. Zauważyłam, że odkąd
mnie ujrzała stojącą pod jej drzwiami, cały czas bacznie mi się przyglądała, oglądając
od góry do dołu, jednak dłuższą uwagę skupiając na twarzy. – Czy coś się stało?
– spytała z troską.
- Nie wiem jak mam to powiedzieć. To dość
skomplikowane. – odpowiedziałam. Zawahałam się przez moment. Bałam się, że mnie
odrzuci i cała ta przeprowadzka do Nowego Jorku okaże się na nic, skoro właśnie
jej odnalezienie było moim priorytetem. Jednak będzie co ma być. Zacisnęłam
dłonie w pięści i biorąc głęboki wdech, podałam Lisie trzymaną w lewej ręce
fotografię. Kobieta popatrzyła najpierw na nią, a potem na mnie. Jej oczy
momentalnie napełniły się łzami.
- Jesteś do niej taka podobna. – powiedziała
rozklejając się na dobre, lecz z jej twarzy ani na sekundę nie zszedł uśmiech.
Prędko podeszła bliżej mnie i mocno do siebie przytuliła. Stałyśmy w takiej
pozie przez kilka dobrych minut, aż w końcu ciocia rozluźniła uścisk. – O ile
dobrze pamiętam, masz na imię Rosalie, prawda? – spytała, a ja w ramach
odpowiedzi kiwnęłam twierdząco głową. – Może wejdziemy do środka? –
zaproponowała znacznie weselej. – Nie będziemy przecież moknąć. – dodała. Nie
czekając na moją odpowiedź, chwyciła mnie za rękę i wciągając do swojego
mieszkania, zamknęła drzwi. Stałyśmy w malutkim holu, z białymi ścianami i tego
samego koloru płytkami, tak czystymi, że dało się w nich przejrzeć. Zdjęłam ze
stóp czerwone trampki i poszłam za ciocią do salonu. Było to ogromne
pomieszczenie z ciemnoszarymi ścianami. Podłoga wyłożona była panelami, których
część okrywał biały dywan. Na samym środku stał duży, popielaty narożnik z
czarnymi i beżowymi poduszkami. Przed nim stała szklana ława, na której leżało
pisemko o modzie, flakon z czerwonymi różami oraz świeczki. Na całej tylnej
ścianie rozciągał się drewniany kredens z przeróżnymi książkami, zaczynając od
słowników i encyklopedii, a kończąc na powieściach. Z sufitu zwisała lampa z
czarnym abażurem. Okna przysłaniały beżowe zasłony i cieniutkie, białe zasłony.
– Napijesz się czegoś? – spytała mnie ciocia Lisa, kiedy obie
siedziałyśmy na narożniku.
- Poproszę. – odpowiedziałam, obdarzając ją
uśmiechem, który odwzajemniła. Śledziłam ją wzrokiem, do momentu kiedy zniknęła
za ścianą. Chwilę później wróciła do pomieszczenia niosąc dwa kubki.
- Proszę bardzo. – odpowiedziała, podstawiając mi
pod nos gorące cappuccino. Podziękowałam i idąc w ślady rudowłosej kobiety,
upiłam łyk napoju.
- Co cię sprowadza do Nowego Jorku? – spytała, kiedy
odłożyła naczynie na umiejscowioną przed nami ławę.
- Głównie to w celu odnalezienia ciebie. –
odpowiedziałam.
- A co na to twoja matka? Wie, że u mnie jesteś? – zadała
kolejne pytanie, tylko tym razem szeroko się uśmiechając. Z jej miny dało się
wyczytać, że nad czymś myśli. Już chciałam jej odpowiedzieć, jednak była
szybsza. – Mamy dwutysięczny dziesiąty rok, a ja jej tak dawno nie widziałam.
Tak na marginesie, co u niej słychać? – mówiła i pytała nie dając mi szansy
odpowiedzieć na żadne z poprzednich.
- Zmarła dziesięć lat temu. – powiedziałam niemalże
niedosłyszalnie. Każde jej wspomnienie wiele mnie kosztowało, mimo, że nie żyła
już od dawna. Popatrzyłam współczująco na ciocię Lisę. Jej twarz w tak krótkim
czasie przybrała smutny wyraz, a po policzkach zaczęły spływać strumienie łez.
– Przykro mi. – dodałam szeptem.
- To niemożliwe. Wszystko co mówisz nie może być
prawdą. – powtarzała do siebie półgłosem, błądząc ślepo spojrzeniem po
pomieszczeniu. Nie zwlekając ani chwili dłużek, przybliżyłam się do kobiety i
przytuliłam ją. – Nie zdążyłam się z nią pożegnać, a co najważniejsze pogodzić.
Zwlekałam z tym piętnaście długich lat, a wszystko to przez swoją wyniosłość i
upór. Nigdy sobie tego nie wybaczę. – kiedy skończyła, delikatnie przetarła
rękawami od swojego swetra oczy. Na chwilę w pomieszczeniu zapanowała cisza.
Rudowłosa zapewne układała to sobie wszystko w głowie. – Co było powodem jej
śmierci? – spytała po paru minutach milczenia. – Nie pamiętam, żeby
kiedykolwiek na coś poważniejszego chorowała. – dodała.
- Wszystko było dobrze. Jak co wieczór położyła się
spać, lecz następnego ranka już nie wstała. Zmarła tak niespodziewanie. –
powiedziałam, sama roniąc jedną łzę, którą szybko starłam.
- Miałaś zaledwie sześć lat, kiedy zostałaś sierotą.
– powiedziała tak jakby do siebie. – Co się później z tobą działo? – spytała,
cały czas bacznie mi się przyglądając. Jej oczy nadal były zaszklone, twarz nie
przybrała żadnego wyrazu, a usta lekko drżały.
- Nie utrzymywałyśmy z żadnym z krewnych bliższych
kontaktów, dlatego nie miał się mną kto zaopiekować. Zresztą czasy były ciężkie
i nikt nie potrzebował kolejnych wydatków. Po śmierci mamy zostałam umieszczona
w sierocińcu. Początki były trudne, ale z biegiem czasu zaaklimatyzowałam się
tam. Siostry, ksiądz czy też tamtejsze dzieciaki zastąpiły mi rodzinę. Niestety
wszystko co dobre, szybko się kończy. Miejsce, gdzie znajdowało się moje
schronienie, zostało zakupione w celu przerobienia na pole golfowe, a nas mieli
poumieszczać w różnych innych sierocińcach oddalonych od Londynu. Nie chciałam
opuszczać miasta i grobu mamy, dlatego spakowałam swoje rzeczy i uciekłam. Parę
dni byłam skazana na tułaczkę po ulicach, głodna, brudna, zmarznięta. I pewnie
bym tak dalej żyła, lub umarła w tych warunkach, gdyby nie jedna pani,
właścicielka baru, która zapewniła mi dach nad głową i dała posadę kelnerki. W
tym czasie zdążyłam się zakochać. – przerwałam na chwilę. Do mojej głowy
napłynęły wszystkie związane z nim wspomnienia. Mimo, że źle mnie potraktował,
dalej było mi trudno. – Najpierw łączyła nas jedynie przyjaźń, lecz potem
przerodziło się to w coś zupełnie innego. Byłam naprawdę szczęśliwa, odżyłam po
śmierci mamy, uśmiech non stop gościł na mojej twarzy, tylko, że jego też
straciłam. Zerwał ze mną po kilku pięknych miesiącach spędzonych razem. W tedy
już nic nie trzymało mnie w Londynie. Tam tylko napływały do mnie smutne
wspomnienia, towarzyszące mi przez cały czas i mimo wielu prób, nie dało się
ich odpędzić. Za ostatnie pieniądze kupiłam bilet lotniczy do Nowego Jorku,
można rzecz nowego i lepszego życia. – czułam łzy, które napłynęły do moich
oczu w trakcie opowiadania cioci, jak spędziłam ostatnie piętnaście lat. W
pomieszczeniu zapanowała cisza. Rudowłosa wpatrywała się we mnie. W pewnym
momencie przytuliła mnie do siebie. Właśnie tego w teraz potrzebowałam
najbardziej.
- Cieszę się, że jesteś. – powiedziała, co wywołało
na mojej twarzy delikatny uśmiech, a po policzku spłynęła kolejna dzisiejszego
popołudnia łza, tylko, że tej nie starłam. – Głuptasie! Czemu płaczesz? –
spytała, jednocześnie podśmiechując się pod nosem.
- Ze szczęścia. – tylko te dwa słowa byłam w stanie
wypowiedzieć, bo rozkleiłam się na dobre. – Dawno nie czułam się potrzeba. –
wyjąkałam, a ciocia wolną ręką pogładziła mnie po moich blond włosach.
- Dobrze, że przyleciałaś. Nie dość, że jest to
czymś w rodzaju oderwania się od starego życia, które nie należało do
najszczęśliwszych, to nie będę musiała już dłużej sama mieszkać. – oznajmiła z
szerokim uśmiechem.
- Chcesz, abym z tobą zamieszkała? – spytałam
znacznie żywiej, na co w odpowiedzi zaczęła kiwać twierdząco głową. – Dziękuję!
Naprawdę dziękuję! To bardzo wiele dla mnie znaczy! – byłam szczęśliwa, że
okazało się, iż mój przyjazd w cale nie zdał się na marne. Wewnątrz mnie
zaczęła rodzić się nadzieja, że faktycznie zażegnałam ból i smutek, a moje
życie wypełni radość.
- A tak w ogóle gdzie podziały się twoje rzeczy? –
zapytała i zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu.
- Zostawiłam je
u takiej dziewczyny, która wraz ze swoją rodziną dała mi schronienie przed
deszczem oraz dzięki nim odnalazłam ciebie. – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się
mimowolnie.
- Wstawaj. Pojedziemy po twoje rzeczy. – zarządziła
ciocia. Zeszłam z narożnika i udałam się do przedpokoju, gdzie założyłam na
nogi moje czerwone trampki, wiążąc je luźno. Kiedy obie byłyśmy gotowe,
wyszłyśmy na zewnątrz. W dalszym ciągu od dnia wczorajszego, niebo nie
ustępowało i zsyłało na ziemię coraz to więcej zimnych kropel deszczu.
Rudowłosa zamknęła mieszkanie i pośpiesznie zeszła po schodach, a ja zaraz za
nią. Stanęła dopiero przy zaparkowanym przy krawężniku małym samochodzie.
Wyciągnęła z torebki klucze i otworzyła pojazd, do którego wsiadłyśmy i
zapięłyśmy się pasami, a chwilę później ruszyłyśmy w drogę. Przez cały czas ją
pilotowałam, gdzie ma jechać. Na moje szczęście zapamiętałam drogę do domu
Chealsy. Po paru minutach dojechałyśmy na miejsce.
- Zatrzymaj się. To tutaj. – oznajmiłam, wskazując
na właściwy dom. Odpięłam pasy bezpieczeństwa i wyszłam z samochodu. – Ciociu,
zaraz wrócę. – poinformowałam kobietę, siedzącą na miejscu kierowcy.
- Nie śpiesz się. – powiedziała, uśmiechając się do
mnie. Już miałam iść w stronę domu mojej koleżanki, lecz rudowłosa kobieta
ponownie się do mnie zwróciła. – Nie mów do mnie ciociu, bo czuję się strasznie
staro. Wolałabym, żebyś zwracała się do mnie po imieniu. – oznajmiła. -
Oczywiście, jeśli tylko nie sprawia ci to żadnego problemu. – dodała, a ja od
razu stanowczo zaprzeczyłam i posyłając jej uśmiech, skierowałam się w stronę
żółtego domu. Kiedy stałam pod drzwiami, lekko w nie zastukałam. Nie czekałam
długo. Po chwili uchyliły się, a w nich stanęła bordowo włosa. Kiedy tylko mnie
zobaczyła, przepuściła mnie przez próg.
- No i jak?! – zapytała energicznie, kiedy znajdowałyśmy
się już w środku.
- Rosalie! – w przedpokoju zjawili się również
państwo Jones. – Jak ci poszło? Nie było cię przez tyle czasu, że zaczynaliśmy
się już martwić, a Chealsy szczególnie.
- Świetnie. – odpowiedziałam z entuzjazmem. –
Poopowiadałyśmy oraz powspominałyśmy sobie. Lisa zaproponowała mi, abym z nią
zamieszkała! – rzuciłam.
- To wspaniale! – odrzekł pan Jones. – Bardzo się
cieszymy, że udało ci się dogadać z ciocią. – dodał. W pomieszczeniu zapanowała
cisza, pod czas której każdy obdarowywał mnie uśmiechem. Nie czekając chwili
dłużej podeszłam do każdego z nich i przytuliłam w ramach podziękowania, a
szczególnie blondynkę.
- Dziękuję wam za to, że mi pomogliście, a nie w
cale musieliście. – powiedziałam. – A tobie Chealsy szczególnie. Gdyby nie ty
pewnie w dalszym ciągu błąkała się pośród nowojorskich ulic, których w ogóle
nie znam.
- Drobiazg. – odpowiedziała, uśmiechając się od ucha
do ucha. – Mam nadzieję, że nasza znajomość nie skończy się na dzisiejszym dniu
i niedługo się zobaczymy. – dodała, kiedy stałam z walizką gotowa do wyjścia.
- Też mam taką nadzieję. – powiedziałam. – Jak coś
to wiesz gdzie mnie szukać.
- Ty również. – pożegnałam się ze wszystkimi.
Ciągnąc za sobą bagaż podeszłam pod samochód, a chwilę później siedziałam
przypięta pasami, jadąc przez osiedle domków jednorodzinnych. Jak na Nowy Jork,
który ledwo co zdążyłam poznać, ulice nie były zbytnio zapełnione. Niedługo
dojechałyśmy pod nasz dom. Od razu po wejściu do mieszkania, ciocia
zaprowadziła mnie do mojej nowej sypialni. Było to przytulne pomieszczenie z
czerwoną tapetą w kropki i podłogą w postaci klasycznych paneli. Przy jednej
ścianie stała biała wersalka. Za nią znajdowała się szafka nocna ze szklaną,
małą, czerwoną lampką i kaktusem wypuszczającym żółte kwiaty oraz budzikiem. Po
drugiej stronie stała szafa, łącząca się z biurkiem, do którego dosunięte było
krzesło. Podłogę okrywał biały, puchowy dywanik. Do ścian poprzybijane były
fotografie przedstawiające różne miejsca Londynu oraz zdjęcie mojej mamy i
cioci, te same, które zaważyło o mojej decyzji opuszczenia Anglii.
- I jak? Podoba ci się? – spytała ciocia, kiedy już
zdążyłam rozejrzeć się po pomieszczeniu. - Jeśli nie, zawsze można zmienić
wystrój. – dodała.
- Nie ma takiej potrzeby. Jest idealnie. –
odpowiedziałam. Resztę dzisiejszego wieczoru spędziłam na rozmowie z Lisą,
która pomagała mi przy rozpakowywaniu rzeczy. Kiedy skończyłyśmy, od razu
położyłam się spać. Byłam zmęczona, więc szybko zasnęłam, lecz tym razem na
mojej twarzy gościł szeroki uśmiech. Pierwszy raz od kilku lat nie musiałam się
martwić, co pokarze jutrzejszy dzień.
***
Cześć kochane! Na samym początku chciałabym Was
bardzo, ale to bardzo przeprosić za tak długą przerwę pomiędzy rozdziałami -
biedne musiałyście czekać na nowy około dwóch tygodni, jak nie więcej - oraz za
jego beznadziejność, a także za to, że zaniedbałam Wasze blogi. Obiecuję, że
jak jutro tylko się obudzę i zrobię ćwiczenia z biologii, zabieram się za
czytanie i pozostawienie długich jak na moje możliwości komentarzy. Nie jestem
fanką, aż tak wielu dialogów, ale Rosalie musiała sobie wszystko wyjaśnić z ciocią.
Jednak obiecuję Wam, iż następny rozdział będzie o niebo lepszy - przynajmniej
będę się starała. Korzystając z okazji, chciałabym Wam bardzo podziękować, za
tak wiele komentarzy pod rozdziałem drugim - to naprawdę motywuje do pisania.
Tak więc pozostawiajcie po sobie ślad, chociażby w postaci jednego słowa -
pozytywnego lub niekoniecznie - a ja postaram się napisać arcydzieło.
Pozdrawiam ;*
Rozdział jest naprawdę świetny ;)
OdpowiedzUsuńi oczywiście czekam na następny *_*
Cudowny <33 Mam pytanie : Przestaniesz wpędzać mnie w kompleksy ? :) I znowu ten wygląd bloga ,no oczu oderwać nie mogę ! xD
OdpowiedzUsuńNie no,zaebisty,czekam na CD tej wspaniałej historii ;*
Pozdrawiam i zapraszam też do mnie,nowy rozdział:
http://truly-deeply-love.blogspot.com/
Jak miałabym jak to bym w tym momencie coś Ci zrobiła, jeszcze raz przeczytam że piszesz że rozdział jest beznadziejny to obiecuję że Cię znajdę :P
OdpowiedzUsuńMasakra już miała do Ciebie pisać gdzie jest jakiś nowy cudowny rozdział, a tu proszę akurat pojawił się ;))
Cieszę się że to właśnie jest ciotka Ros ;) mam nadzieje że teraz jej się będzie wszystko układać ;P
Czekam na następny ;))
Pozdrawiam,
M.
http://one-day-with-thea-and-niall.blogspot.com/
http://the-love-and-pain.blogspot.com/
Wiedziałam, że mam coś zrobić jak ogarnę na jutro lekcje.. Miałam zostawić ci komentarz z opinią kolejnego rozdziału, ale oczywiście zapomniałam, bo przeczytałam go rano na telefonie i miałam go skomentować jak włączę laptopa. Na szczęście udało mi się przypomnieć, po tym jak przeczytałam twój komentarz na moim blogu :) No to zaczynam. Niesamowicie biło mi serce, kiedy trzymałaś w napięciu spotkanie Rosalie z ciotką. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Nie wiedziałam, czy siostra jej mamy się ucieszy, czy powie, że nie chce jej znać. Nawet nie wiesz jaką ulgę poczułam jak Lisa Montgomery popatrzyła na wręczone zdjęcie, po czym mocno przytuliła Ros. Wzruszyłam się. Najzwyczajniej w świecie wzruszył mnie ten moment i otrzymało się to aż do opowiadań głównej bohaterki o śmierci matki oraz to co ją w życiu dotąd spotkało. Później już cieszyłam się jak głupia razem z Rosalie, kiedy ciotka zaproponowała jej wspólne mieszkanie. Tak bardzo cieszę się, że wreszcie w jej życiu zaczyna się układać. Teraz tylko pozostało mi czekać na to, aż napotka na drodze JEGO. Jestem ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy.. Na koniec oczywiście muszę wspomnieć o tym, że jesteś cudowna i uwielbiam każde kolejne twoje opowiadanie. Życzę ci bardzo duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo weny, by kolejny rozdział był jeszcze lepszy. No, o ile to w ogóle jest możliwe. Pozdrawiam, podziwiam i kocham <3
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że ciocia Rosalie przyjęła ją z otwartymi rękami. To jest taki krok ku lepszemu życiu. Myślę, że Rose zaprzyjaźni się z Chealsy to by jej dobrze zrobiło. Fajnie też, że główna bohaterka wygadała się swojej cioci to na pewno dobrze jej zrobiło. Zostaje mi tylko czekać na kolejne części :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę Ci baaaardzo i to baaaardzo dużo weny ♥
Czy Rosalie będzie z Zaynem?
OdpowiedzUsuńZ wyglądu trochę tak wynika.
Świetnie piszesz. ; )
Czekam na next. ; )
jeju, po prostu boskie ^^
OdpowiedzUsuńtak samo jak wygląd bloga! ♥
O tak <3 Jest na prawdę idealny .Cieszę się ,że głównej bohaterce w końcu się układa .Mam nadzieję ,że ułoży sobie życie ,zakocha się i teraz spotka ją już tylko co najlepsze .Dziękuję ci za tak wspaniałe komentarze u mnie ,mam nadzieję ,że równie dobrze sprawuje się w roli czytelnika jak ty .Jesteś wspaniała pod wieloma względami <3
OdpowiedzUsuńUff juz myślałam, ze Lisa powie coś w stylu spadaj dziecko nie znam cię... Na szczęście szczęście stało się inaczej :D rozdział bardzo mi się podoba :) ciekawi mnie to o co Lisa poklocila się , mama Rose. Jak najszybciej dodaj jest :)
OdpowiedzUsuńyour-last-first-kiss-1dstory.blogspot.com
x1dforevernumber1x.blogspot.com
Wygląd bloga jest śliczny. Przepraszam, że się nie rozpiszę, ale jestem już zmęczona i oczy mi się kleją. Rozdział jest świetny i nie pisz mi, że to jest dno! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńIris. ;**
świetny wygląd bloga :) Bardzo mi się podoba :) Świetny rozdział ;p Masz wielki talent ;p
OdpowiedzUsuńhttp://and-little-things-1d.blogspot.com/
I ty mówisz, że nie jesteś z tego zadowolona?! Normalnie jak Cię znajdę, to uduszę -,- Przecież to jest świetne!
OdpowiedzUsuńZacznijmy od tego, że przeczytałam niewinny spamik od Ciebie, ale od razu taki miły komentarz mnie zaciekawił. Weszłam, a co mi tam! I... Bardzo mi się spodobało.
Cała historia dzieje się powoli, czyli jak trzeba. Mamy wprowadzenie Rosalie, osoby ciężko doświadczonej przez życie. Poznajemy jej przeszłość. Jej mamę. Teraz dochodzi ciocia. No i jest jeszcze Chelsea - pewnie nowa przyjaciółka. Dobrze, że znalazła "bratnią duszę". Więcej takich ludzi na tym świecie!
W każdym razie, bardzo mi się podoba wątek Rose. N arazie mamy tu tylko umęczoną nastolatkę, ale mam nadzieję, że po drodze ku kolejnym postom się przed nami odkryje. Przecież pod tą "skorupą smutku" musi się kryć ktoś więcej.
W pierwszym rozdziale zobaczyłam coś o chłopaku, który ją porzucił dla sławy. Intuicja (oraz tło) podpowiadają mi, że to był Zayn. Czyż nie? A może się mylę? Czy będzie to opowiadanie o 1d?
Co jeszcze mogę powiedzieć... Wzruszyłaś mnie tym momentem spotkania Rosalie z ciotką. Jak ona pokazała to zdjęcie... A potem Lisa ją przytuliła... Trochę się bałam z początku, że ją odrzuci, ale jest wszysko ok ;) I biedna Rose znalazła rodzinę. Czemu do niej wcześniej nie pojechała?! Ehh, Rose o.O
Napisałaś, że nie lubisz dialogów. Czemu? Przecież to one nadają opowiadaniu sens. Nie bój się ich, dobrze Ci wychodzą. Najważniejsze, żebyś wyobraziła sobie scenę, jakby odbywała się w rzeczywistym życiu. Umieść emocje i opisy, by go wzbogacić. Niestety, samymi opisami świata nie zawojujesz opowiadaniem, CHYBA że w przypadku pamiętnika.
Dodane do obserwowanych :D
Pozdrawiam
Merr
PS Mam nadzieję, że w przyszłości ukaże się coś wesołego ;)
PS2 Świetny wygląd <3
PS3 Zapraszam do mnie
http://percyiannabeth.blogspot.com/
Ojej, cudny rozdział !
OdpowiedzUsuńTak się ciesze, że Rosalie odnalazła swoją ciocię. Teraz ma być tylko lepiej. <3
Pozdrawiam.
Merci.
Hej :) Odkryłam tego bloga przez koleżankę, która powiedziała że jest wspaniały. No i cóż..nadrobiłam rozdziały i stwierdzam : Nie pomyliła się. :)
OdpowiedzUsuńWszystko opisujesz tak dokładnie,lekko chce się czytać *.*
Uwielbiam tego bloga i tak jak koleżanka u góry cieszę się, że Rosalie znalazła ciocię :3 Obserwuję.
Czekam na CD tej wspanialej historii <3
Zapraszam też do mnie,może cię zaciekawi :)
http://inlovewith1dstory.blogspot.com/
adjdfngsxn , boże <3 *_* najpierw byłam zła , że dałaś tylko spam , a nie zajrzałaś na bloga , a później coś mnie podkusiło , żeby jednak wejść i to przeczytać : * Jestem zafascynowana twoim pismem , po prostu : ooo BRAK MI SŁÓW <3 oddaj mi trochę talentu co ? :D Dodaje się i mam nadzieję , że ty zrobisz to samo . Na moim nowym blogu pojawił się dopiero 2 rozdział i mam nadzieję , że przeczytasz , skomentujesz i dodasz się do obserwatorów <3 z góry dzięki :** Buzioole <3 xx trrembles.blogspot.com
OdpowiedzUsuńOjj jak dobrze że ciocia przyjęła ją tak ciepło. Nie widzę innej opcji. Teraz czekamy na dalszą część, jak dziewczyna poradzi sobie z życiem w obcym miejscu.
OdpowiedzUsuńAhh nie mogę się doczekać ;DD
P.S.
Nominowałąm cę od The Yersatile Blogger.
Szczegóły znajdziesz tutaj:
http://my-life-wolud-suck-you.blogspot.com/
Życzę duuużo weny i pozdrawiam ;3
Super. Cieszę się, że znalazła ciotkę, a ta miło ją przyjęła. Szkoda, ze nie pogodziła się z matką Rose ; (. Rozdział super. Czekam na IV ! ; )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam isiia <3
O mój boszzzz ! To jest takie piękne !Dobra , jest to 3 rozdział , ale ja już kocham tego bloga i z upragnieniem czekam na nn :P
OdpowiedzUsuńZapraszam na nn :*
http://lovesandfriend.blogspot.com/
Genialny rozdział!! ^^ Dopiero co przeczytałam poprzednie rozdziały. Twój blog jest świetny! Masz piękny styl pisanie- po prostu nie mam zastrzeżeń ;p W tym rozdziale podoba mi się wszystko. Czekam na nowy z niecierpliwością :D
OdpowiedzUsuńWeny życzę xx
PS. Śliczny szablon!! ^^
OMG!! Dołączam do fan page'u !! :D W weekend nadrobię wszystkie rozdziały, bo rano do szkoły :3 Tak jak w powyższym komentarzu uważam że masz cudny szablon :D Świetnie piszesz <3
OdpowiedzUsuńDodaję do obserwujących i zapraszam do mnie na:
letmefeeloursicklove1d.blogspot.com
(dopiero 1 rozdział, proszę oceniajcie :) zbieram czytelników :)
Na początku, to muszę ci powiedzieć, że już trafiłaś na jedno ze szczytowych miejsc mojej listy najlepszych blogów :D
OdpowiedzUsuńNie ma sobie czego gratulować, bo nie jestem kimś ważnym, ale to pewnego rodzaju ostrzeżenie, bo będę tu częstym gościem, pozostawiającym po sobie nudne komentarze ;P Nie będę pisała , że twój blog jest świetny , bo tak może napisać każdy To co wychodzi z twojego stukania w klawiaturę jest magiczne . Przy czytaniu powstaje przecudowne uczucie , jakbyś stała tam i wszystko widziała . MIŁO widzieć , że ktoś naprawdę się tak przykłada . Cóż mogę jeszcze napisać? Życzę Ci po prostu dalszej weny do tworzenia ciekawych wątków, a przy okazji serdecznie zapraszam Cię na: http://ever-together-we-sail-into-infinity.blogspot.com/
Brak mi słów żeby opisać tego bloga. Rozdziały są świtne, piękne, zajebsite a sam blog po prostu cud, miód i malina. Też chciałam zauważyć extra szablon :D Dodaję do obseratorów i czekam na next xdd
OdpowiedzUsuńZapraszamy http://one-direction-lose-my-mind.blogspot.com/ My dopiero zaczynamy i zbieramy czytelników, więc jak będziesz mieć czas to zaglądnij :D
Zostałaś nominowana to The Versatile Blogger! :) Więcej szczegółów na -> http://letmefeeloursicklove1d.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger.html Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńP.S.: Wspaniały rozdział xx ♥
Zostałaś nominowana przez nasz blog do The Versatile Blogger <3 http://one-direction-lose-my-mind.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńboże, znowu spóźniona.... głupia szkoła, ehh do rzeczy.
OdpowiedzUsuńpięknie opisałaś pierwszy akapit, możny było wręcz wczuć się w postać Rosalie -dosłownie, to było świetne! <3
"Pierwszy raz od kilku lat nie musiałam się martwić, co pokarze jutrzejszy dzień." - a to zdanie spodobało mi się najbardziej, naprawdę. jak czytałam ostatnie zdania rozdziału wręcz się uśmiechałam. rozdział cudowny, dobra robota (: masz wielki talent, który widać wykorzystujesz (: pozdrawiam cieplutko i weny na kolejny C:
Jak taki rozdział może Ci się nie podobać ? On jest świetny <3
OdpowiedzUsuńJeżeli następny rozdział będzie o niebo lepszy, to ja nie wyobrażam sobie jak doskonale go napiszesz.
Pozostaje mi czekać na kolejny rozdział <3
Jak obiecałam, nadrobiłam zaległości i ponownie tu jestem. bardzo mi się podoba jak piszesz i będę śledzić twojego bloga, zobaczymy co dalej wymyślisz. Pozdrawiam i czekam na nn ;***
OdpowiedzUsuńno no .<3
OdpowiedzUsuńtroszkę zaniedbałam, ale już się poprawiam :))
niesamowity zwrot akcji :)
czekam na kolejne z niecierpliwością .<3
----
tymczasem u mnie rozdział 2.
http://wanna-fuck-with-one-direction.blogspot.com/
Ciocia Rosalie wydaje się bardzo sympatyczną osobą. Przynajmniej główna bohaterka miała się komu wygadać, na pewno jej to ulżyło i możliwe, że przez ten wyjazd z Londynu zmieniała trochę perspektywę na świat. Może Rose w końcu uwierzy, że są pozytywy naszego istnienia ?
OdpowiedzUsuńFajnie by było jakby Rosalie spotkała się jeszcze z Chealsy. One mogłyby się zaprzyjaźnić :)
Życzę Ci dużo weny, chodź i tak ją posiadasz, i oczywiście czekam na nexta;3