wtorek, 12 marca 2013

Rozdział 6


*Oczami Jessicki

          Idealnie! – powiedziałam sobie w duchu, patrząc na swoje odbicie w lustrze, kiedy skończyłam wykonywanie swojego makijażu. Dzisiejszego dnia zdecydowałam się na najzwyklejsze, czarne kreski, wykonane z drobną pomocą eyelinera i pogrubione odpowiednim tuszem, rzęsy. Osobiście, byłam jedną z tak wielu dziewczyn, które bardzo dużą wagę, przywiązywały do swojego wyglądu. Szczerze powiedziawszy, za dużą. Wykonywanie makijażu było dla mnie rutyną, odkąd skończyłam szesnaście lat. Może i nie przedobrzałam z nakładaniem kosmetyków o magicznych właściwościach, co po niektórzy, ale z pewnością nie ruszyłabym się bez niego z domu na krok.
          Spoglądając tak jeszcze przez chwilę w lusterko mojej toaletki, zauważyłam, że nie jestem sama, na co nie zwróciłam wcześniej uwagi, przez skoncentrowanie całej swojej uwagi na czynności, wykonywanej przed momentem.
- Czego chcesz?! – spytałam Chealsy, ze śmiechem. – Rodzicie ci nie mówili, że nie ładnie jest się zakradać do czyjegoś pokoju? – dodałam po chwili, odwracając się do niej przodem.
- Widocznie to przeoczyli. – powiedziała, wzruszając ramionami. – A tobie nie powiedzieli, że dla każdego człowieka trzeba był miłymi, a w szczególności do najlepszej przyjaciółki?
- Przecież zawsze jestem miła dla Rosalie i Scarlett. Jeszcze nigdy nie słyszałam, żeby się na to żaliły. – odpowiedziałam na pytanie zadane przez blondynkę i wytknęłam jej język.
- Dobrze! Nie będę się do ciebie w ogóle odzywać! – oznajmiła, ledwo co powstrzymując śmiech i robiąc naburmuszoną minę, wyszła z mojego królestwa, trzaskając drzwiami.
- Dla mnie bomba! – odkrzyknęłam. Niedługo mi dane było czekać na reakcję ze strony jednej z moich współlokatorek.
- Będziesz małpo czegoś kiedyś chciała! – na wypowiedziane przez nią słowa, zaśmiałam się pod nosem i ostatni raz spoglądając w lustro, wstałam z krzesła i podążyłam w kierunku drewnianych drzwi.
          Woń smażonych naleśników, roznosiła się nie tylko w kuchni. Już schodząc krętymi schodami, dobiegł mnie ten miły dla nosa zapach, który od razu sprawił, że poczułam jeszcze większą potrzebę spożycia najważniejszego posiłku dnia. Przekraczając próg kuchenny, rozkoszując się intensywniejszym, niż w pozostałych częściach domu, zapachem, rozglądnęłam się dokładnie po pomieszczeniu. Siedząca na kuchennym blacie Scarlett, zawzięcie rozmawiała o czymś z Rosalie, która z kolei smażyła uwielbiany przez całą naszą czwórkę przysmak. Jedyną osobą jaka zauważyła, że weszłam do pomieszczenia była Chealsy, która patrzyła na mnie z przymrużonymi oczyma, robiąc przy tym dziwne miny.
          Niebo w gębie. To były jedyne, trafne słowa opisujące co czułam z każdym kolejnym kęsem. Zresztą, kto by się oparł takim słodkością jak czekolada, delikatna dla podniebienia, bita śmietana z kawałkami bananów i truskawkami?
          Wypowiadając zwykłe dziękuję, wstałam od stołu i wkładając talerz do zmywarki, skierowałam się w stronę holu, gdzie po dojściu założyłam czarne balerinki i już chciałam wychodzić, gdy dobiegł mnie głos Scarlett.
- Idziesz się przejść? – spytała, a ja skinęłam lekko głową. – W takim razie, jeśli nie masz nic przeciwko, dotrzymam ci towarzystwa. – powiedziała, a ja uśmiechnęłam się do niej lekko.
- I jak ci się podoba w Los Angeles? – zadałam pytanie, kiedy przeszłyśmy granicę naszej posesji.
- Prawda jest taka, że z początku tęskniłam za Nowym Jorkiem, znajomymi, a także rodziną, jednak cały czas cieszyłam się ze wspólnego mieszkania z wami. Poza tym po upływie miesiąca przyzwyczaiłam się do kalifornijskiego klimatu Los Angeles oraz śpiewania Chealsy pod prysznicem. – powiedziała, po czym obie zaśmiałyśmy się.
          Dobrze jest mieć przy sobie najlepszych przyjaciół, chociaż zawsze trudno jest ich znaleźć, a następnie określić, czy jest to godna osoba, której powierzysz najskrytsze sekrety, a także wyżalisz się z każdego, nawet najbanalniejszego, problemu, jak również podzielisz się swoim uśmiechem. Osobiście, sama uświadamiam to sobie każdego dnia, nawet pod czas zwykłego spaceru po najbliższej okolicy.
- Ziemia do Jess! – usłyszałam w moim lewym uchu, dobrze znany mi głos Scarlett, który przerwał moje rozważania na temat dotyczący zarówno jej, mnie oraz nieobecnych z nami dziewczyn.
- Co się stało? – spytałam i odwracając głowę w jej stronę spoglądnęłam na przyjaciółkę.
- Spójrz. Czy idący przeciw nam dwaj chłopcy, nie należą czasem do ubóstwianego przez ciebie zespołu? – zadała pytanie, prawie, że szepcząc. Delikatnie odwróciłam głowę, tym samym spoglądając przed siebie. Rzeczywiście! Ku nam zmierzali Louis i Liam. Radość, która rozpierała mnie od środka, była w tym momencie czymś nie do opisania. W końcu, po przejściu paru metrów, czekało jedno z moich największych, któremu los dał szansę się spełnić, co w dużym stopniu zależało teraz tylko i wyłącznie ode mnie.
- Wybacz Scarlett. – szepnęłam przyjaciółce, nawet na nią nie spoglądając. Szatynka nawet nie zdążyła spytać o co mi chodzi, gdyż potykając się o, dyskretnie podstawioną jej moją nogę, wylądowała na ziemi. – Scarlett! Nic ci nie jest? – spytałam, z udawaną troską. Nie minęły dwie sekundy, kiedy przy nas zjawili się dwaj przystojni chłopcy, z nieukrywaną chęcią pomocy.
- Wszystko w porządku? – spytał Liam, przykucając przy dziewczynie. Cały on. Czuły, troskliwy, kochany. Scarlett jedynie pokiwała głową. – Dasz radę wstać o własnych siłach? – zadał kolejne pytanie.
- Tak. Przecież nic wielkiego mi się nie stało, poza paroma siniakami. – odpowiedziała i uśmiechnęła się w stronę chłopaka.
- Jestem Louis, a to Liam. – zaczął chłopak ubrany w białą koszulkę z granatowymi paskami i włosami pozostawionymi w nieładzie.
- Jessica, a to moja przyjaciółka Scarlett. – przedstawiłam siebie i powoli wstającą brązowowłosą.
          Od symulowanego przeze mnie upadku szatynki, zaczęła się nasza rozmowa. Może nie trwała ona zbyt długo, ale przez czas jej trwania, zdążyłam dowiedzieć się, że chłopcy całą piątką zamieszają obok nas, przynajmniej przez okres wakacji. Podczas pobytu w Los Angeles będą pracowali nad resztą piosenek z płyty Take Me Home.



*Oczami Rosalie

          Jak znam Jess, jeszcze tak tryskającej szczęściem, jej nie widziałam. Po powrocie z dość długiego spaceru, pierwszym co zrobiła, było obdarowanie zarówno mnie jak i Chealsy paroma miłymi komplementami, a następnie poinformowanie nas o przyjściu gości, czyli nowo poznanych znajomych, których tożsamość była wielką tajemnicą, a wyjawienie jej groziło śmiercią z rąk szatynki.
          Na kilka godzin przed osiemnastą, w domu ruszyły wielkie porządki, w czasie których nie obyło się bez pouczeń naszej przyjaciółki, co oznaczało, że owi goście musieli być w mniemaniu Jess, wyjątkowi.
          Trzy minuty przed umówionym czasem spotkania, po całym domu rozniósł się, niezbyt przyjazny dla uszu, dźwięk dzwonka.
- Zachowujcie się według danych wam przeze mnie rad, bo skończycie jak stare panny z niezliczoną ilością kotów, o ile was wcześniej nie zabiję. – zagroziła Jess i przyozdabiając swoją twarz delikatnym uśmiechem, ruszyła w kierunku przedpokoju.
- Niesamowite! – skwitowała zachowanie naszej przyjaciółki, Chealsy. – O co tak w ogóle tutaj chodzi?! – spytała blondynka, siadając na białym fotelu pomiędzy mną a Scarlett, do której skierowane było to pytanie. Dziewczyna wzięła głęboki wdech, po czym wypuściła ze świstem powietrze nosem i już chciała odpowiedzieć na pytanie, kiedy w salonie z powrotem zjawiła się Jessica, tylko z tą różnicą, że w towarzystwie piątki młodych chłopaków. Zarówno ja, jak i Chealsy z uwagą i ze skupieniem, przyjrzałyśmy się kolejno, każdemu z osobna. Wśród całej gromadki, dostrzegłam dobrze znaną mi twarz, która prawie, że w ogóle się nie zmieniła.

          Po moim policzku spływały gorzkie łzy, jedna po drugiej. Unikając spotkania wzrokowego, wlepiłam spojrzenie na jasną pochodnię latarni, jedynego źródła światła najbliższego otoczenia. Poza bólem jaki sprawiły mi wypowiedziane przez stojącego naprzeciw mnie chłopaka słowa, cały czas czułam na sobie jego wzrok.
- Tak będzie lepiej. – dopowiedział. – Żegnaj Rosalie. – dodał i ostatni raz, delikatnie całując mnie w mokry policzek, odwrócił się i ruszył przed siebie. A ja? Roztrzęsiona stałam i wpatrywałam się w oddalającą postać kogoś, kogo tak bardzo kochałam i nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Osoby, która pomogła mi stanąć na nogi, swoją obecnością wyciągnęła mnie z bagna rzeczywistości i była motywacją do dalszego funkcjonowania. A teraz? Zostawił mnie pod pretekstem poświęcenia się tylko i wyłącznie karierze.
- Chyba dla ciebie. – wyszeptałam, kiedy zniknął mi z pola widzenia.

          Poczułam delikatne ukłucie, gdzieś w okolicach klatki piersiowej. Nie sądziłam, że kiedyś w ogóle się jeszcze spotkamy i szczerze powiedziawszy, nie chciałam tego. Było to równoznaczne z napływem niechcianych wspomnień, nasiąkniętych na wylot bólem i smutkiem. Czy jego obecność równała się powrotem do szarej rzeczywistości?
          W pewnym momencie, po upływu niecałych dwóch lat, nasze spojrzenia znów się spotkały. On patrzył w moje, a ja w jego, w których widniało nieukrywane zdziwienie.
- Rosalie?! – spytał, lekko uśmiechając się do mnie. Wszystkie pary oczu znajdujące się w tym pomieszczeniu, skierowane zostały w moją stronę. – Tak dawno cię nie widziałem. – dodał.
- To wy się znacie?! – spytali jednocześnie Jess i chłopak z loczkami.
- Tak. – odpowiedziałam. – Z Zaynem poznaliśmy się jakiś czas temu. – oznajmiłam.
          Na początku przyjaciele naszej dwójki domagali się większych wyjaśnień, jednak zauważając naszą wzajemną niechęć do odkopywania rozdziału naszej znajomości, na chwilę obecną odpuścili i postanowili zagospodarować czas spędzony u nas na bliższe poznanie się. Nie powiem, wydali się być całkiem mili. Wracając jednak do mojej tajemnicy, zdawałam sobie sprawę, że dziewczyny będą chciały poznać prawdę i w tedy nie odpuszczą, a ja przyparta do muru, nie mająca innego wyboru, opowiem im historię o niejakiej Rosalie Montgomery i Zayna Malika.
***
Witajcie moje kochane ;* Bardzo, ale to bardzo Was przepraszam, po pierwsze za to, że nie dodawałam nic od dwóch tygodni oraz za beznadziejność kolejnego rozdziału. Nie wyszedł po mojej myśli, ale w tak długim odstępie czasu bez pisania, trudno było mi cokolwiek stworzyć. Mogę jedynie przysiąc, że się starałam. W każdym razie obiecuję, że następny będzie lepszy. Tak więc tajemniczym chłopakiem okazał się Zayn i miało tak być od samego początku, ale nie chcąc psuć Wam niespodzianki, napisałam abyście nie sugerowały się szablonem. Jesteście ciekawe reakcji pozostałych dziewczyn? Jak myślicie, czy przez to mogą wywołać się jakieś konflikty? Mogę jedynie powiedzieć, że dowiecie się w następnym rozdziale. Chciałabym Was prosić o wyrażanie swojej opinii w komentarzu, bo po pierwsze chciałabym się dowiedzieć dla ilu tak naprawdę osób piszę, poznać Wasze zdanie, czy sensem jest moja dalsza ,,kariera’’ pisarska, a tak poza tym również szukam motywacji. Obiecuję, że nadrobię zaległości na Waszych blogach, zarówno już czytanych przeze mnie, jak i na te co zostałam zaproszona. Oczywiście musiały mi się narobić przez brak czasu i tu również obiecuję poprawę. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale :*

15 komentarzy:

  1. Rozdział jak dla mnie jest idealny ;))
    Taki rozdział z rana przed spr z matmy, jak dla mnie jest bardzo dobry, jak zawalę to i tak będę mieć uśmiech na twarzy :P
    Pierwsza scena wywołała na mojej twarzy uśmiech, bo wczoraj miałam podobną sytuacje w szkole z moimi przyjaciółkami :P
    A później to specjalne podłożenie nogi, no po prostu nie mogę z Jess :D
    Wiesz że to tak nie ładnie wprowadzać ludzi w błąd? Ja już rozkminiałam jak nie Zayn to kto? :P
    Ale to jednak On :P i dobrze ;))
    Czekam na następny ;))
    Pozdrawiam,
    M.


    http://one-day-with-thea-and-niall.blogspot.com/
    http://the-love-and-pain.blogspot.com/
    http://four-other-worlds.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo mi się podoba. Ciekawa jestem o co dokładnie chodzi z tą historią Zayna i Rose :)
    Czekam na next :D

    Przy okazji zapraszam do mnie. Mam nadzieję, że wpadniesz:
    your-last-first-kiss-1dstory.blogspot.com - nowy rozdział.
    x1dforevernumber1x.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Od samego początku miałam przypuszczenia, że to Zayn ;)
    No, więc rozdział jest naaprawdę świetny *.*
    Doczekałam się momentu, gdy pojawi się One Direction. Scena z potknięciem jest super.
    Jestem baardzo ciekawa jak zareagują jej przyjaciółki i co wydarzy się pomiędzy Rosalie, a Zayn'em.

    Jak zwykle czekam na następny i życzę duużo weny ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha;d Ta scena z potknięciem genialna. Rozdział jest w sam raz. Kocham Los Angeles. Wydaje mi się, że dziewczyny zrobią jej mega kłótnie za to, że ukrywała przed nimi fakt, iż zna Malika. Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału.
    http://snytomarzenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Wreszcie się spotkali!
    Tak długo na to czekałam.
    Współczuje Rosalie ja nie chciałabym spotkać kogoś kto mnie tak zranił, ale na pewno wśród tych minusów będą też plusy.
    Zapewne wymyślisz coś niespodziewanego.
    Rozdział jest cudowny!
    Nawet nie myśl, żeby zaprzeczać. Naprawdę masz talent i potrafisz opisywać nie tylko wnętrza i wygląd a także uczucia.
    Dzięki czemu czytelnik może się całkowicie wczuć i wyłączyć od świata.
    Bardzo się cieszę, że wróciłaś i nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;)

    Skoro będziesz nadrabiać zaległości to zapraszam na 6 rozdział na moim blogu http://true-hapiness.blogspot.com/.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten rozdział jest idealny. Masz wielki talent dziewczyno i po prostu kocham Twojego bloga. Jest bardzo wciągający. I przestań, bo rozdział wcale nie jest beznadziejny. Chciałabym, żeby na wszystkich blogach było tak "beznadziejnie". Koniec rozdziału spodobał mi się najbardziej *.*
    Pozdrawiam,
    Leighton xx

    zapraszam na 2 rozdział na blogu:
    http://i-know-it-is-more-than-friends.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nareszcie nowy!
    Czekałam i czekałam, ale warto było.
    Rozdział jest cudowny [fajnie, że dodałaś retrospekcję Rosalie].
    Miło, że chłopcy już poznali dziewczyny, ale mam nadzieję, że nie będzie tak miło, tylko coś poszperasz w życiu płci męskiej, jak i żeńskiej.
    I przestań gadać, że rozdział beznadziejny, czy coś.
    Uwielbiam sposób, w jaki piszesz.
    Szczerze mówiąc, po cichu nawet zazdroszczę... ale cóż.
    Życzę weny i mam nadzieję, że następne rozdziały będą tak dobre jak ten.
    Pozdrawiam :)
    Klaudzia xoxoxo

    [jeśli będziesz się nudzić, to zapraszam do siebie^^]
    i-always-dream-can-come-true.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Jaki świetny rozdział *.*
    Wreszcie coś o Rosalie i Zaynie :)
    Czekam na kolejny :)

    w wolnej chwili zapraszam także do mnie

    letmefeeloursicklove1d.blogspot.com

    pojawił się czwarty rozdział :) ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Wreszcie się doczekałam! Jest coś o tajemniczym chłopaku, który zranił Rosalie! Tak podejrzewałam, że mimo wszystko będzie to Zayn i jestem z tego powodu bardzo zadowolona. Bardzo ciekawi mnie jak teraz to wszystko będzie wyglądać... Czy Ros pogodzi się z Malik'iem? Czy w ogóle będzie z nim rozmawiać? Jak dalej ich losy się potoczą? Właśnie takie pytania siedzą w mojej głowie. Zżera mnie ciekawość co będzie dalej, także życzę tobie bardzo dużo weny i jeszcze więcej pomysłów przy pisaniu siódemki.
    Pozdrawiam bardzo gorąco,
    uwielbiająca twoje blogi,
    eM's ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział wspaniały, z resztą jak wszystkie. Od początku podejrzewałam, że ten chłopak, który ją zranił to Zayn. Jestem ogromnie ciekawa dalszego przebiegu wydarzeń, mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny.
    Ogólnie uważam, że masz ogromny talent do pisania. Czyta się lekko, łatwo, bez problemów i z jednej czynności, takiej jak np. wyłączenie budzika, można zrobic niedługie opowiadanie. Bardzo mi się podoba.
    Uwielbiam Twojego bloga, poprzedniego też bardzo lubiłam. Czekam z niecierpliwością na kolejny.
    Pozdrawiam.
    Merci.

    OdpowiedzUsuń
  11. O w końcu! Co ty wygadujesz? Jak to nie jest doskonały? Jest na prawdę świetny. Bardzo podobał mi się moment wywrotki przed Liamem i Louisem. Dobry patent, muszę o tym pamiętać. Wracając do rozdziału to na prawdę bardzo mi się podobał i przepraszam, ze przeczytałam go dopiero teraz i dopiero komentuje, ale na prawdę nie miałam czasu aby zrobić to wcześniej. Ostatnie dni są dla mnie jakoś na prawdę bardzo ciężkie i nie mam na nic czasu. Strasznie zaczęło mnie ciekawić co teraz będzie się działo dalej, jak potoczą się wakacje a przede wszystkim co z Rozalie i Zaynem? Nie mogę doczekać się następnego ! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. znów z opóźnieniem, ale tym razem mam wymówkę! :D otóż mój panel bloggera nie działał przez jakieś pięć/sześć dni i przez to nie widziałam kiedy ktoś coś dodawał, więc dziś wszystko nadrabiam. zabawne, że dopiero w chwili kiedy dzisiaj rano wkurzona do granic możliwości wykurwiłam laptop o łóżko i później przeglądałam różne strony, blogger zaczął działać. MAGIA KURWA, MAGIA więc czy jestem usprawiedliwiona? no, ale do konkretów żebyś nie zasnęła :D rozdział mi się bardzo podoba i wiem, że pisałam Ci to już z milion razy, ale świetne wszystko opisujesz ( o proszę! milion pierwszy ) ta ostatnie scena mnie zaciekawiła, świetna retrospekcja, naprawdę. a ja wiedziałam, że chodzi o Zayna, no po prostu wiedziałam! domyśliłam się, że z tym szablonem to taka wkręta z Twojej strony, haha (: no nic, czekam na następny więc napisz szybko, dużo weny i ciepłe pozdrowienia, kc -> sam :3

    OdpowiedzUsuń
  13. No i jest! Przepraszam za opóźnione komentowanie, ale tyle mam na głowie, że nie wiem, gdzie już coś skomentrowałam, czego nie przeczytałam itd. Blogspot to wymagająca witryna ;) W każdym razie: rozdział. Widzę, że nadal masz słabość do opisów, ale mi się one bardzo podobają. Na szczęście nie ma w nich sztuczności, co niestety często się zdarza... Więc brawa dla Ciebie :D A co do szablonu, to mnie się nie udało zmylić. Ha! Wiedziałam, że to chodzi o Zayna. I niezwykle mnie ciekawi, co zrobi Rosalie ze swoimi przyjaciółkami. Bo przecież przed przyjaciółmi nie ma się tajemnic, co nie? Spotkanie z Zaynem wyszło świetnie, aczkolwiek oczekiwałam akurat tam nieco większej ilości dialogów. Niestety, wszystkie emocje skwitowałaś zastanawianiem się nad rozpowszechnieniem dawnej historii. I nie chodzi mi tu o retrospekcję (która nawiasem mówiąc [haha, nawias :D] wyszła Ci naprawdę zajebiście i emocjonalnie), ale o ostatni akapit.
    A tak w ogóle - mamy nareszcie One Direction :)
    Weny! Lekkości pisania! Dalszych wspaniałych rozdziałów! Komentarzy! I pisz szybko kolejną notkę :D
    Merr :*
    percyiannabeth.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Zostałaś nominowana do The Best Blog Award.
    Szczegóły na moim blogu:
    http://sick-with-love.blogspot.com/p/the-best-blog-award.html

    Pozdrawiam.
    - M.

    OdpowiedzUsuń
  15. Hm. Blog bardzo mi się spodobał. Ciekawa historia, ciekawa fabuła, ciekawe bohaterki i oczywiście bohaterzy :) Na początku wydawało mi się, że ten Twój przeskok czasowy mi nie odpowiada, bo nagle minęły dwa lata odkąd Rosalie mieszka z ciotką, a co działo się w tym czasie? Nic nawet nie wspomniałaś, ani jednego wydarzenia. Nawet nie rozpisałaś się zbyt nad tym, ale cóż. Brnąc dalej, po chwili przeprowadzka do LA i znowu dwa miesiące do przodu .. Ale lepsze dwa miesiące, niż dwa lata :) No i pojawiają się chłopcy. Od początku wiedziałam, że to będzie Zayn, bo jednak szablon jednoznacznie na to wskazywał. Chociaż może byli tacy, którzy Ci uwierzyli, by się nim nie sugerować :) Co więcej mogłabym napisać. Czekam na kolejne rozdziały, już obserwuję, więc będę na bieżąco. Ogólnie blog naprawdę jest ciekawy, w dodatku rozdziały są wystarczająco treściwe z właściwią długością, więc jest co poczytać. Oby tak dalej! :)

    Pozdrawiam :) xX
    @xx_adeline

    Zapraszam też od mnie
    the-boy-from-my-dreams-1d.blogspot.com - historia w innych latach, rok 1989, może akurat Cię zaciekawi. Co więcej, nie będziesz miała dużo do czytania, bo blog liczy na razie kilka rozdziałów, także zapraszam szybciutko, to zaoszczędzisz trochę czasu :)

    OdpowiedzUsuń